Przejdź do głównej zawartości

Katarzyna Puzyńska. Motylek. Więcej czerwieni.


Wydane przez
Wydawnictwo Prószyński i S-ka

"Motylek" stał na półce dość długo. Czekał cierpliwie na swoją kolejkę i doczekał się tego, abym zamieściła go na specjalnej wyzwaniowej liście. Lista zgromadziła książki, które mam już czas dłuższy, a do których wciąż - mimo najszczerszych chęci - jakoś dotrzeć nie mogę. Zobowiązałam się, biorąc udział w wyzwaniu 12 książek na 2015 rok, że przeczytam także "Motylka". Co prawda, nie planowałam lektury na styczeń, ale gdy w bibliotece udało mi się trafią na "Więcej czerwieni", a w zapowiedziach wydawniczych znalazłam informację o lutowej premierze kolejnego tomu, nie mogłam zlekceważyć ponagleń losu;-)

W niewielkiej wsi Lipowo, położonej w okolicach Brodnicy, życie toczy się spokojnie, nieco leniwie. Szef komisariatu, wysoki postawny, acz martwiący się o nadmiar tuszy, Daniel Podgórski, wraz podległymi sobie policjantami zajmuje się głównie rozwiązywaniem spraw drobnych kradzieży, awantur itp. Gdy jednak pewnego dnia na poboczu szosy znaleziono martwą zakonnicę, spokój mieszkańców Lipowa prysł. Daniela w rozwiązaniu niełatwej zagadki tej i kolejnych śmierci wspiera ekscentryczna komisarz Klementyna Kopp z brodnickiej komendy.

Wątkowi kryminalnemu towarzyszy również wątek towarzyski - nowo zamieszkała we wsi Weronika Nowakowska, warszawska psycholożka, zaprzyjaźnia się z Danielem i nagle - dość nieoczekiwanie dla nich obojga - owa znajomość zaczyna przybierać na znaczeniu.

Znacie ten schemat - wszyscy się znamy, wszyscy mniej lub bardziej się lubimy i mamy uwierzyć, że to ktoś z nas zabija? Katarzyna Puzyńska skonstruowała powieść w oparciu o ten schemat i udało jej się to znakomicie.

Podobnie jest w "Więcej czerwieni". Tym razem martwe ciała znajdują się we wsi graniczącej z Lipowem, Żabich Dołach, gdzie motorem napędzającym życie zawodowe wielu mieszkańców jest Ośrodek Wczasowy Słoneczna Dolina i klinika lecząca dusze i ciała, a głównie zapewniająca relaks paniom, których mężowie mają dużo pieniędzy i młode kochanki. Intryga kryminalna łączy kilkoro uczniów jednej klasy, którzy - już jako dorośli - nie opuścili rodzinnych stron.

Choć pewne fakty z powieści Katarzyny Puzyńskiej wydają mi się nie do końca realne (choćby ksiądz zdradzający tajemnicę spowiedzi), na plus jej książkom należy zaliczyć dbałość o postacie bohaterów zarówno pierwszoplanowych, jak i tych odgrywających nieco mniejsze znaczenie w powieściach. Postacie są bardzo charakterystyczne, niemalże gotowe do tego, by wywołać ogólnonarodową dyskusję nad tym kto kogo powinien zagrać, gdyby zdecydowano się sfilmować wydarzenia z Lipowa.

W swoich książkach Puzyńska buduje tło społeczne z  interesującymi zagadnieniami. W "Motylku" mamy motyw związany z funkcjonowaniem Kościoła i jego przepisami, w "Więcej czerwieni" sięgamy po wielką sztukę, a także temat przemocy wobec kobiet. Oczywiście to nie jedyne wątki powieści, a jedynie te najwyraźniej dominujące w rozmowach szukających rozwiązania morderstw policjantów.

Czekam na trzecią część cyklu powieściowego z nadzieją, że wreszcie dowiem się kto jest winien blizny na twarzy Mileny Król. Premiera - 24 lutego.


P.S. Tylko dlaczego Brodnica ma leżeć na Mazurach?

Komentarze

zu pisze…
Podobne do Grzegorzewskiej?
Pyza pisze…
Ojej, kryminał dziejący się na polskiej wsi i do tego mówisz, że wart lektury? Cudnie, muszę sięgnąć. Ale czy autorka cały czas utrzymuje, że Kujawy to Mazury, czy coś źle zrozumiałam?
Monika Badowska pisze…
Pyzo,
na samym początku bohaterka kupuje dom w okolicach Brodnicy, dom "na Mazurach". Pochodzę z Mazur, co sprawia, ze jestem wyczulona na takie rzeczy;-)
Juana pisze…
Oba kryminały Katarzyny Puzyńskiej przypadły mi do gustu. Teraz czekam na premierę trzeciej części i na spotkanie z autorką, które już niedługo odbędzie się w Warszawie.
Monika Badowska pisze…
Juano,
też czekam na trzecią część:-)
poppapraniec pisze…
Czytałem i pierwszy i drugi tom i jestem po prostu zachwycony serią o Lipowie. Pierwszy raz ujrzałem polski kryminał w tak profesjonalnej odsłonie. A na "Trzydziestą pierwszą" czekam z niecierpliwością. To już całkiem niedługo :)
Scarlett pisze…
Nie przepadam za taką tematyką. Nie lubię kryminałów, a takie miasteczka są nazbyt klaustrofobiczne.
Monika Badowska pisze…
Radosławie,
to jest nas - czekających - coraz więcej:-)

Scarlett,
każdy z nas gustuje w czymś innym:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...