Dziś mija 7 rocznica dnia, w którym Gusia zamieszkała w Kociokwiku. Wybrana przez Z. na stronie internetowej schroniska, dołączyła do Sisi w sobotni poranek. Burczała gniewnie na próbę głaskania i jednocześnie drapała po nogach domagając się jedzenia. Uciekała przed zainteresowaniem człowieka, ale gdy nastała noc ułożyła się na kołdrze pod którą spałam i tkwiła na niej jak plasterek.
Gusia dzisiaj nadal burczy gniewnie, gdy biorę ją na ręce. Obrażeniem reaguje na psią natarczywość. A jednocześnie zdarza jej się o poranku przyjść wtulić się we mnie i trącać mnie mokrym nosem, żeby przypomnieć, że ona tu jest, że mam nie zasypiać, tylko ją głaskać.
Ma swoje ulubione smaki i zwyczaje. Zagrzebuje jedzenie, na które nie ma chęci, pije wodę z wysokiego kubka trzymając w nim łapkę, chętnie je ryby, a nie nie tknie nabiału, za którym przepadają inne kotki.
Jest kotkiem obowiązkowym - gdy spóźniam się z podaniem kolacji patrzy na mnie wielkimi okrągłymi oczyma zdumiona, że lekceważę upływający czas. Zawsze o tej samej porze kładzie się spać i tylko na śniadania przychodzi grymaśnie; czasami tak bardzo zagrzebie się w koc i tak mocno przytuli do kaloryfera, że podejmuje decyzje* o rezygnacji z jedzenia na rzecz wygody.
Oby w zdrowiu żyła jak najdłużej...
* Oczywiście, że koty podejmują decyzje.
Komentarze
trzymam kciuki, żeby Ci się udało. Serdeczności!
Milveris,
zgadzam się:-)