Przejdź do głównej zawartości

Jamie Oliver. Gotuj sprytnie jak Jamie.

Wydane przez
Wydawnictwo Insignis

To, co teraz napiszę, zabrzmi niewiarygodnie w kontekście popularności Jamie'go Oliver'a, ale to moje pierwsze spotkanie z tym znanym szerokiej, międzynarodowej publiczności brytyjskim kucharzem. Owszem, wiedziałam, że ktoś taki jest, ale ani nie miałam okazji oglądać jego programów, ani też zapoznać się z jego książkami. Dotychczas nie miałam.

"Gotuj sprytnie jak Jamie" jest mi bliska z powodu jednej z idei przyświecającej tej książce, czyli "marnuj mniej". O ile w mojej kuchni raczej nie ma szans na zmarnowanie czegokolwiek, to mam świadomość jak dużym problemem jest wyrzucanie żywności. No, ale pora wrócić do książki:-)

Przepisy w niej zgromadzone podzielone zostały na kategorie według głównego składnika potrawy.Czyli albo warzywa albo ryby, albo wołowina, czy inne rodzaje mięs. Wokół najważniejszego elementu posiłku zgromadzone jest mnóstwo dodatków, a sam przepis zaprasza do wypróbowania nie zawsze oczywistych połączeń, czy rozwiązań kulinarnych.

Urzekł mnie w tej książce początek; Jamie pokazuje czytelnikom zawartość swojej lodówki i spiżarki i objaśnia dlaczego tu lub tu znajdują się konkretne produkty. Pomiędzy kolejnymi przepisami namawia do tego, by poznać dostawców żywności, która kupujemy ( w myśl realizacji zasady "kupuj mądrze") oraz zachęca, podsuwając różne pomysły, jak gotować, by nie wyrzucać jedzenia. Na końcu książki zostały zamieszczone zdjęcia-miniaturki zaproponowanych potraw wraz z szacunkowym wyliczeniem ich kaloryczności, a także zawartości w nich cukrów, węglowodanów, itp., co też wydaje mi się nowatorskim rozwiązaniem.

Z "Gotuj sprytnie jak Jamie" wyłania się człowiek z pasją i Darem. Od niego z pewnością nie usłyszałabym, że będąc weganką jestem utrapieniem kucharzy, jak dane mi to było niegdyś usłyszeć ;-)

P.S. Istnieje jakaś wegetariańsko-wegańska książka autorstwa Jamie'go Oliver'a?

Komentarze

Unknown pisze…
Też wcześniej nie słyszałam o tym kucharzu :) ale po Twojej recenzji chcę to zmienić :)

Pozdrawiam, naczytane.blog.pl
Anna pisze…
Mam jedną jego książkę i korzystam sporo. Tę też bym chciała:)
Monika Badowska pisze…
Agato,
miło mi:-) Powodzenia w podążaniu ścieżkami Jamie'go Oliver'a:-)

Anno,
:-)
Ania pisze…
Uwielbiam gotować z przepisów Jamiego, ale czasem do szału doprowadzają mnie te opisy jak dla dziecka - dla mnie przepis ma być zwięzły i krótki, konkretny, a nie przypominać wypracowanie na całą stronę. Przynajmniej tak wygląda spora część przepisów na jego stronie - jak wygląda to w książce?

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe