Przejdź do głównej zawartości

Wojciech Widłak, Paweł Pawlak. NIEkalendarz.

Wydane przez
Wydawnictwo Czerwony Konik

Mam zaufanie do Czerwonego Konika i do Pani Aleksandry, która dba o to, by w dziecięce i nie tylko dziecięce ręce trafiały książki tego warte. Po całej serii NIEporadników (Grzebień, Młotek, Rękawiczka Pięciopalczasta) nadeszła pora na NIEkalendarz i po raz kolejny poczułam się mile zaskoczona przez twórców książki.

Szukacie numeru do pogotowia garmażeryjnego? Zastanawiacie się, który z miesięcy jest najdłuższy? Intryguje Was czyje imieniny przypadają w dzień Waszych urodzin (w mój Kremigiusza)? W NIEkalendarzu znajdzie także listę osób, którym należy wysłać pozdrowienia z wakacji, prognozy pogody dla poszczególnych regionów kraju i miast, wyniki turnieju krasnali ogrodowych oraz błyszczek towarzyski;-)

NIEkalendarz jest wydany starannie, ma wszytą tasiemkę będącą jednocześnie miarą. Ciekawe, czy jest ona w stanie zmierzyć poziom siły śmiechu, jaki osiągną ci, którzy z NIEkalendarzem się spotkają.

Urocze i gwarantujące doskonałą zabawę kolejne wydawnicze dziecko Czerwonego Konika, zasługuje na pochwały. Sprawdźcie, czy spodoba się Wam NIEkalendarz i rozważcie, czy 2015 rok przeżyć z nim :-)

Komentarze

Scarlett pisze…
Właśnie szukam idealnego kalendarza. Ma dużo miejsca na prywatne notatki?
Unknown pisze…
Kalendarz jest bardziej "do czytania" niż "do zapisywana". Miejsca na prywatne notatki jest niewiele - najwyżej 3-4 krótkie hasła na dzień.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...