Z PRESSJAMI najczęściej mam tak, że po przeczytaniu kolejnej teki jestem zmęczona i przekonana o tym, że PRESSJI już nigdy nie będę czytać, po czym czytam i tak to się kręci. Lektura PRESSJI nie jest łatwa dlatego, że trudne są tematy, którym poświęcane są kolejne teki. No bo co wiedziałam o ekonomii trynitarnej, albo o powrocie mesjanizmu? Powiedzieć, że prawie nic, to powiedzieć bardzo delikatnie. Podobnie prawie nic nie wiedziałam o intronizacji Jezusa Króla Polski, i to jeszcze w kontekście ludowego postsekularyzmu.
Na szczęście już w pierwszym tekście Paweł Rojek klarownie wyłożył, czym ów ludowy postsekularyzm jest i jak się ma do idei intronizacji. Rojek wychodzi od postulatu Jurgena Habermasa, który proponował, aby świecki rozum otworzył się na inspiracje płynące z religii. Ten postulat Habermasa, wygłoszony podczas wykładu w kościele św. Pawła we Frankfurcie nad Menem w roku 2001, uznawany jest za manifest postsekularyzmu, czyli idei promującej rezygnację z eliminowania religii ze sfery publicznej. Rojek pisze tak:
Wydaje się, że intronizacja jest nie tylko dopuszczalną, lecz także właściwą odpowiedzią na to wezwanie. Religia bowiem, jeśli nie jest wszystkim, jest niczym. Jeśli ma pomóc świeckiemu rozumowi, musi go objąć w całości. [s. 8]
To, co napisał Rojek, rymuje się z tym, co powiedział ojciec Józef Bocheński, mianowicie:
Nie można powiedzieć, jakie jest zadanie religii, ponieważ religia jest czymś absolutnym. U wierzącego wszystko inne jest dla niej, a nie ona dla czegoś. [Między logiką a wiarą. Z Józefem Bocheńskim rozmawia Jan Parys. Les Editions Noir Sur Blanc. Warszawa 1998. s. 162]
Bocheński zauważył istotną rzecz: oto wszystko jest dla religii, ale u człowieka wierzącego. Habermas nie jest człowiekiem wierzącym i z tego względu jego postulat musi być, jeśli tak wolno powiedzieć, nieco kulawy. Rojek o tym pisze:
Ciche wołanie Habermasa o pomoc do nieba nie oznacza jednak wcale gotowości do rezygnacji z dziedzictwa oświecenia. Habermas gwałtownie odrzuca "znajdujące nawet jeszcze dziś rezonans" przekonanie, że "skruszonej modernie pomóc w wyjściu ze ślepego zaułka może tylko religijne ukierunkowanie na jakiś transcendentny punkt odniesienia.” [ss. 16-17]
Marcin Majewski w swoim tekście stawia zasadnicze pytanie: Jaki jest sens tego żądania? Dlaczego Jezus (…) domaga się intronizacji od Polski, a za nią od innych narodów? [s. 43] I odpowiada: Jezus żąda intronizacji dlatego, że dokonała się detronizacja, dlatego, że już nie króluje. [j.w.]
I znowu – teza Majewskiego ludziom niewierzącym może wydawać się dziwaczna, bo niby co z tego, że Jezus już nie króluje? Co z tego, że religia, przynajmniej w świecie Zachodu, nie zajmuje już tak silnej pozycji, jaką zajmowała kiedyś? To są bardzo ważne pytania, a szukając na nie odpowiedzi trzeba głęboko rozważać wiele tematów, w tym społeczną rolę religii. Zakończę cytatem ze Scotta Atrana, który daje taką sugestię:
Książka ta nie zawiera żadnych twierdzeń odnośnie do tego, czy nadprzyrodzone sprawstwo lub religia w ogóle, niosą ze sobą jakieś korzyści dla dostosowania. Zawarte w niej argumenty sugerują jedynie, że żaden inny sposób myślenia i zachowania nie radzi sobie całościowo z moralnymi i egzystencjalnymi dylematami (związanymi ze śmiercią czy zdradą), wprowadzanymi do ludzkiej świadomości i życia społecznego przez ogólnoludzkie emocje i procesy poznawcze. Tak długo jak ludzie wbrew rozsądkowi będą żywić nadzieję, religia przetrwa. [S. Atran. Ewolucyjny krajobraz religii. Zakład Wydawniczy NOMOS. Kraków 2013. s. 337]
Sformułowanie „wbrew rozsądkowi” jest dla mnie dyskusyjne, ale poza tym zgadzam się z Atranem. Religia przetrwa, a najnowsza teka PRESSJI jest doskonałym materiałem do refleksji na temat tego, czym jest i będzie religia, zwłaszcza w kontekście jak najszerzej rozumianej sfery społecznej.
Komentarze