Wydane przez
Copernicus Center Press
Frans de Waal, biolog i prymatolog, w swojej najnowszej książce pisze o emocjach, empatii, altruizmie, moralności, religii, nauce i jeszcze kilku innych ważnych zagadnieniach. Może się wydawać, że pomysł, aby napisać o tym wszystkim w jednej książce nie jest najszczęśliwszy, a efektem tego pomysłu musi być groch z kapustą. De Waal zdaje sobie z tego sprawę i pisze: Przechodzenie od zachowań naczelnych do religii i humanizmu może się wydawać naciągane, ale ma swoją logikę. [s. 335]
I jak najbardziej to, co zrobił Autor, ma swoją logikę. De Waal broni tezy o tym, że moralność ma podłoże biologiczne, że jest starsza nawet od współczesnych religii: Moralność powstała pierwsza, a współczesna religia się pod nią podpięła. Wielkie religie nie zostały wynalezione, by przekazać nam prawo moralne, lecz po to, by je podtrzymywać. [ss. 332/333]. Nie jest to teza nowa; właściwie to samo stwierdza choćby Pascal Boyer, nawet drastyczniej, bo utrzymuje, że religie niejako pasożytują na moralności. Aby pokazać to biologiczne podłoże moralności, de Waal prezentuje mechanizmy zjawisk takich, jak altruizm czy empatia, a wszystko to ilustruje wieloma przykładami z życia zwierząt, przede wszystkim, co zrozumiałe, małp człekokształtnych. Lektura jest fascynująca, po prostu chłonęłam kolejne opisy zachowań zwierząt i objaśnień tych zachowań. De Waal jest bardzo przekonujący - po przeczytaniu jego książki trudno argumentować przeciwko tezie, że wiele, a może i wszystkie zachowania moralne ludzi mają tę samą podstawę, którą obserwuje się u przynajmniej niektórych zwierząt.
De Waal dużo pisze o nauce i religii, a pisze dlatego, że spór o moralność to przede wszystkim spór o źródła moralności. Istotne pytanie, stawiane od wieków, jest pytaniem o to, czy moralność jest tworem ludzkim, czy też została narzucona z góry, przez bogów. W tak zarysowanym kontekście nie może dziwić fakt, iż na wielu polach, w tym na polu moralności, trwa spór nauki z religią, jak to się popularnie nazywa. De Waal uważa tę wojnę za bezsensowną i świetnie charakteryzuje zarówno religię, jak i naukę, pokazując, że nauka i religia mają swoje niezaprzeczalne zalety, a jednocześnie nie są wolne od wielu wad czy ułomności. Takie stanowisko może dziwić w przypadku człowieka, który w ogóle nie jest religijny, natomiast jest znakomitym uczonym, ale Autor wykłada swoje racje klarownie i trudno zaprzeczać przytaczanym przez niego argumentom. Z jednej strony dla de Waala nauka jest dziedziną, która pozwala nam poznawać świat w najlepszy sposób, jaki mamy, z drugiej strony Autor uznaje wielką rolę, jaką w historii ludzkości odegrała i odgrywa religia. De Waal kładzie nacisk na to, że nie wystarczy negować znaczenie religii i postulować jej wyeliminowanie z życia społecznego, bo postulując eliminację religii wypadałoby zaproponować coś w zamian, a nie bardzo wiadomo, czym to coś miałoby być:
Być może religia jest jak statek, który przeniósł nas przez ocean, umożliwiając nam uformowanie wielkich społeczeństw z dobrze funkcjonującą moralnością. Teraz, kiedy na horyzoncie dostrzegamy ląd, niektórzy z nas są gotowi, by zejść z pokładu. Ale kto powiedział, że na owym lądzie grunt będzie tak solidny, na jaki wygląda? [s. 329]
W książce jest wiele fragmentów, które doskonale obroniłyby się jako osobne teksty. Mam tu na myśli choćby tekst o sporze nauka vs religia czy fragment, w którym de Waal analizuje trzy najważniejsze (przynajmniej w świecie Zachodu) fundamenty moralności: Dekalog, złotą zasadę oraz zasadę największego szczęścia propagowaną przez utylitarystów. Kolejnym atutem książki jest wielka erudycja Autora, która znajduje wyraz w bibliografii liczącej sobie dwieście kilkadziesiąt pozycji. Do tego dochodzą rysunki oraz fotografie i szczegółowo opracowany indeks.
To, co napisał w swojej książce de Waal, doskonale rymuje mi się z tekstem ojca Józefa Bocheńskiego opublikowanym w książce "Sens życia" (Philed. Kraków 1993). Otóż Bocheński, wielki uczony, a przy tym człowiek religijny, chrześcijanin, katolik, duchowny i do tego zakonnik, pisze, że w wyniku osiągniętej wiedzy należy stwierdzić, iż człowiek to na pewno i w pełni zwierzę, prawdopodobnie tylko zwierzę i nie ma powodu, aby uważać ludzi za coś nadprzyrodzonego czy świętego. A w innym miejscu dodaje: "etyka powinna być oparta na prawach biologicznych i tym podobnych". Frans de Waal z pewnością podpisałby się pod tą tezą z entuzjazmem, podobnie jak Bocheński pod wieloma tezami de Waala, a smaczku wszystkiemu przydaje to, że zgodnie z podtytułem książki de Waal szuka humanizmu wśród naczelnych, natomiast tekst Bocheńskiego zatytułowany jest "Przeciw humanizmowi".
Komentarze