Przejdź do głównej zawartości

Usain Bolt, Shaun Custis. 9.58 – Autobiografia najszybszego człowieka na świecie.


Wydane przez
Wydawnictwo SQN

Specjalnie nie interesuję się sportem; właściwie to w ogóle nie interesuję się sportem. Owszem, wiem, że niedługo zacznie się piłkarski Mundial, że nasz Jerzyk gra dobrze w tenisa, podobnie jak Isia, ale przecież nie będę oglądać mundialowych meczów, podobnie jak nie oglądam meczów Isi oraz Jerzyka. Oj, zapomniałabym – wiem jeszcze, że na nartach znakomicie biega Justyna Kowalczyk, a świetnie na nartach skacze Kamil Stoch.

W telewizji sportu nie oglądam, pewnie dlatego, że nie mam telewizji,  ale kiedy telewizję jeszcze miałam, też nie oglądałam sportu, poza kilkoma ważnymi biegami, w których uczestniczył Usain Bolt. Bolta oglądałam dlatego, że lubię to jego show przed i po biegu i lubię patrzeć, jak biegnie – często zwalniając przed metą, tak, jakby chciał pokazać, że nie musi pracować na najwyższych obrotach, by wygrywać ze wszystkimi na świecie.

Książka jest napisana bardzo dobrze; nie wiem, ile w tym zasługi Bolta, a ile Shauna Custisa, ale specjalnie mnie to nie obchodzi. Czytałam tekst jako opowieść Bolta o samym sobie i jest to ciekawa opowieść. Najbardziej podobają mi się opowieści z Jamajki; Bolt pisze o swoich rodzicach, przyjaciołach, trenerach, mamy też wypowiedzi mamy i taty wielkiego biegacza, a także kilku innych osób, w tym przyrodniego brata i trenera Usaina.

Bardzo podoba mi się miłość, którą Bolt darzy swój kraj i swoich bliskich. Duża część książki to historie o Jamajce i Jamajczykach. Do tego mamy mnóstwo świetnych zdjęć i patrząc na wiele z nich, na tę prostą, zwyczajną scenografię, trudno uwierzyć, że fotki przedstawiają środowisko jednej z największych postaci popkultury. Bolt wie, że jest wielki, pisze tak:
Usain Bolt – najszybszy człowiek na świecie. Nigdy, przenigdy nie będę miał dość słuchania tych słów. Jeśli weźmiesz setkę ludzi i zapytasz ich, kto jest najlepszym koszykarzem, piłkarzem czy graczem w krykieta, to mało prawdopodobne, abyś usłyszał te same nazwiska. Jednak zapytaj ich: "Kto jest najlepszym sprinterem na  świecie?", a odpowiedź będzie zawsze taka sama – Usain Bolt. [s. 13]

Nie znam się na sporcie i nie umiem napisać niczego ciekawego w kontekście sportu. Dla mnie książka jest zajmującą opowieścią człowieka, który wspiął się na szczyty swojej branży, stał się ikoną mainstreamu, a przy tym cały czas nosi w sercu swój Dom.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...