Przejdź do głównej zawartości

Święto Książek dla Dzieci


W naszym domu zawsze były książki. Wzrastałyśmy wraz z siostrą w otoczeniu bajek, baśni, powieści dla nastolatków, czy starszych czytelników. Widziałam czytającego Dziadka, w szufladach szafki należącej do Babci leżały książki w jej rodzimym języku, czytała Mama, a Tata po wypłacie zawsze wracał do domu z torbą pełną książek.

Dziś nadal wszyscy czytamy. Nie odżegnujemy się także od literatury kierowanej do najmłodszych czytelników. Czytamy Heli, czytamy zanim zaczniemy czytać Heli, żeby wiedzieć co jej podsunąć. Czytamy też swoje przy Heli, więc najmłodsza w rodzinie wie, że czytanie jest czymś, co robić warto, co robić jest miło. Odwiedzamy także wspólnie targi książki.

Wczoraj Hela, przy wsparciu dorosłych, robiła porządki w księgozbiorze. Budujący widok, prawda?






Sięgnijcie czasami po książki z dzieciństwa - ucieszą się:-)

Komentarze

Dwojra pisze…
Ojej, coś pięknego! Mała Hela ma własną prawdziwą bibliotekę! Bardzo zazdroszczę takiego domu. U mnie nikt nie czytał, choć rodzice, jak byłam mała, czasem coś tam mnie czytali. Jedynie Dziadek kochał książki. Mój brat miał już lepiej - zakochana w literaturze siostra czytała mu bajki i legendy, przygody Mikołajka, Pippi i księcia dżungli. Jedno jest pewne; jeśli założę kiedyś własną rodzinę, książki będą miały w niej taki sam udział, jaki mają w Twojej.
Pozdrawiam serdecznie!
Unknown pisze…
Imponujący, budzący uśmiech widok. Ja czytam kiedy mogę i gdzie mogę. I czytam swoim dzieciom, tak rytualnie już. I córka zaczyna samodzielnie czytać, a syn 3 latka buntuje się gdy ma zasypiać bez czytania.
Monika Badowska pisze…
Dwojra,
powodzenia w gromadzeniu swojej domowej bibilioteki:-)

Katarzyno,
:-)
kultur-alnie pisze…
"Tata po wypłacie zawsze wracał do domu z torbą pełną książek" - bajeczne wspomnienie. Ja dorastałam w domu, w którym książek nie było i nikt nie czytał. W świat literatury i w biblioteczne progi wprowadziła mnie polonistka, więc przygoda z czytaniem rozpoczęła się późno, między IV a V klasą podstawówki.
I tak sobie czytam od tamtego czasu, kupuję książki, moje dzieci z wielką chęcią sięgają po książki.
Widok księgozbioru Heli bardzo budujący:)
Monika Badowska pisze…
Kultur-alnie,
ważne, że miałaś kogoś, kto Cię w świat literatury wprowadził. Miłwgo, rodzinnego, wędrowania przez książkowe historie:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...