Wydane przez
Wydawnictwo Znak
Karol Wojtyła pisze o tym, że człowiek nie może być stricto sensu sprawiedliwy wobec Boga, ale musi być wobec Boga usprawiedliwiony. Kiedy przeczyta się tę krótką notatkę, to chce się przeczytać solidną książkę traktującą o tym, co znaczy być sprawiedliwym, a co usprawiedliwionym.
Kiedy przeczyta się ten tekst: Świętość, do której powołany jest zawsze konkretny człowiek w konkretnych warunkach i okolicznościach - "nonostante tutto" [mimo wszystko], to chce się wysłuchać wykładów Wojtyły na temat świętości i chce się zadać Wojtyle kilka pytań.
Kiedy Wojtyła stwierdza, że trzeba budować Kościół jeden (una), Kościół święty (sancta), Kościół powszechny (universalis), Kościół apostolski, to chce się wysłuchać porządnej dyskusji o Kościele; porządnej, a nie jednej z tych, które proponują nam egzaltowane dziennikarki i egzaltowani dziennikarze w mainstreamowych telewizjach.
Kiedy przeczyta się tezę Wojtyły,w myśl której w Kazaniu na Górze” zostaje potwierdzona istota moralności i jej źródła w Prawie Bożym, to człowiek aż wyrywa się do tego, żeby się pokłócić. Pokłócić z Wojtyłą, ale nie z tzw. filozofkami i tzw. filozofami, bo jaki jest sens pokłócenia się z tzw. filozofkami i tzw. filozofami?
A kiedy przeczyta się ten tekst: Brak wrażliwości na człowieka – pozornie zastąpiona pojęciem "jakości życia" - jest symptomem naszej epoki. Pozostaje on w związku z oderwaniem się od Boga, od Chrystusa ukrzyżowanego oraz od Maryi pod krzyżem, to człowiek aż umiera z ciekawości, żeby się dowiedzieć, jak inaczej da się i czy w ogóle da się, wytłumaczyć ten brak wrażliwości na człowieka.
Bardzo, bardzo trudno czyta się tę książkę. Ale taka jest uroda osobistych notatek, że czyta się je trudno. Mnóstwo poruszonych kwestii, masa kapitalnych twierdzeń, ale to wszystko niedokończone, niedopełnione, wymagające rozwinięcia. Owszem, Wojtyła zapewne z tym wszystkim, co napisał, coś robił – przemyślał kwestie, o których pisał, wyciągał wnioski. My jednak mamy tylko notatki i rozwinięcia tematów w notatkach poruszonych możemy szukać tylko w innych pismach Wojtyły.
Na koniec ważna rzecz. Cieszę się bardzo, że notatki zostały opublikowane, że mam tę książkę, ale przecież wiem, że w swoim testamencie papież polecił księdzu Stanisławowi Dziwiszowi spalić te notatki. A kardynał Dziwisz nie postąpił zgodnie z życzeniem papieża, co tłumaczy tak:
Nie spaliłem notatek Jana Pawła II, gdyż są one kluczem do zrozumienia jego duchowości, czyli tego, co jest najbardziej wewnętrzne w człowieku.
Zapewne to, co napisał Dziwisz, jest prawdą, ale moim zdaniem ta prawda Dziwisza nie usprawiedliwia.
Komentarze