Przejdź do głównej zawartości

O tymczasowaniu

Przeczytałam wczoraj książkę o domu tymczasowym i współpracy z fundacją prozwierzęcą. To nie była dobra książka (napiszę o niej kiedy indziej), a jej jedyną zaletą było to, że po jej lekturze zaczęłam się zastanawiać nad tymczasowaniem.

Co daje Dom Tymczasowy? Zwierzęciu - opiekę, rozumianą najszerzej jak się da, socjalizację, obecność człowieka, innych zwierząt, ciepły kąt do spania i regularne jedzenie. Człowiekowi - obecność zwierzęcia, satysfakcję z obserwowanych zmian (bo zmiany zawsze następują), smutek, gdy pora się rozstać i radość, gdy po roku, dwóch w okolicy świąt dostaje się zdjęcie pupila, który wyrósł i rządzi niepodzielnie nowym, swoim domem. Niby proste, ale często, dla wielu, zbyt trudne.

Czytający stale naszego bloga wiedzą, że nie zawsze umieliśmy się rozstać kotem, który był u nas na tzw. tymczasie. Nusia, Duszka i Wojtek z tymczasów stały się rezydentami i nie wyobrażamy sobie naszej rodziny bez ich obecności. Były jednak i takie koty, które mieszkały u nas zaledwie czas jakiś i którym pomogliśmy znaleźć nowe, dobre domy.

Niektóre fundacje wspierają swoje domy tymczasowe. Kupują karmę dla podpopiecznych, opłacają wizyty u lekarzy, czy konieczne zabiegi. Inne tego nie robią. Ale chyba nie tu tkwi sekret tego, dlaczego wciąż brakuje domów tymczasowych.

Dom Tymczasowy to nie tylko pielęgnacyjne gesty, pełna miska, posprzątana kuweta, czy jak w przypadku psa, częste, długie spacery. Dom Tymczasowy to emocje, to serce wkładane w to, by nauczyć zwierzę ufności (lub pomóc mu ją odzyskać). To lęk, gdy podopieczny odchodzi od miski nie sięgając po jedzenie, gdy kicha w nocy lub sika podejrzanie za dużo. Dom Tymczasowy to uwaga i troskliwość. I jednocześnie Dom Tymczasowy to miejsce przechodnie - miejsce, w którym zwierzęciu trzeba okazywać miłość, ale być świadomym, że ono potrzebuje Domu Stałego i ludzi, dla których będzie miłością ich życia i którzy będą dla niego najważniejsi.

Dom Tymczasowy wymaga zaangażowania. Podobnie jak Dom Stały, a może nawet bardziej, bo tymczasując masz dobitniejszą świadomość, że zwierzę zostało ci powierzone pod opiekę i po to, aby przygotować je dobrze do dalszej wędrówki przez życia.

Może owa konieczność zaangażowania sprawia, że tak mało jest Domów Tymczasowych? Może tego, my ludzie, się boimy?






Grafiki zaczerpnęłam ze strony Fundacji Przystanek Schronisko, gdzie przeczytacie o Domach Tymczasowych dla Kotów i Domach Tymczasowych dla Psów. Niemalże każda z fundacji prozwierzęcych namawia do tworzenia Domów Tymczasowych: kocie, psie, fretkowe, jeżowe, ptasie. Wystarczy się tylko rozejrzeć i wybrać:-) Gorąco namawiam!

P.S. Jutro będzie tekst Z. :-)

Komentarze

monikacookies85 pisze…
mysle,ze mnie by najbardziej martwilo,ze nie znajde wkoncu domkow dla tych tymczasow, beda ze mna przez dlugi czas, az wkoncu zostana i nie bedzie miejsca na opieke nad kolejnymi
kociokwik pisze…
Hm, ciekawe z jakimi obawami mierzą się ci, którzy rozważają bycie DT. Może ktoś inny z innymi niż Ty?

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...