Sara jest z nami od 11 października. Nic a nic nie znaliśmy się na mamutkach, ale jak rozważaliśmy zabranie Sary ze schronu, tośmy się wzięli za studiowanie malamutów; czytaliśmy, pytaliśmy, zapraszaliśmy do siebie mamutki z ich człowiekami.
Dzisiaj ciągle nie jesteśmy ekspertami od malamutów, ale już trochę o nich wiemy no i trochę wiemy o naszej Sarence. Obie te kwestie są istotne – poznawać rasę i poznawać konkretnego psa. Midas Dekkers w książce „Poczwarka. Od dziecka do człowieka” pisze:
Dzięki przewodnikowi po gatunkach ptaków wiesz, że ta kropka na niebie składa trzy do pięciu jajek, a jego młode już po siedmiu tygodniach umieją latać, i że zimę spędza w Afryce. Biedne zwierzę nie ma nic do gadania. Nie może nagle postanowić, że złoży siedem do dziewięciu jajek, że wywali młode po pięciu tygodniach z gniazda albo dla odmiany poleci na Boże Narodzenie do Danii. Jest więźniem swojego gatunku.
Sara, rzecz jasna, jest więźniem swojego gatunku oraz swojej rasy i dlatego dobrze, żebyśmy wiedzieli o malamutach jak najwięcej. Jednocześnie, na co w książce „Jak koty widzą świat i ludzi” zwraca uwagę Jake Page, „przedstawiciele jednej rasy różnią się od siebie bardziej jeszcze niż rasy pomiędzy sobą”.
A zatem nasza mamutka je to, co trzeba, je tyle, ile trzeba, codziennie chodzi tyle kilometrów ile trzeba, jest czesana tak, jak trzeba itd. Wszystkie te „trzeba” należy rozumieć jako „trzeba w przypadku malamuta”. Wszystkich tych „trzeba” można dowiedzieć się z książek i bezpośrednio od ludzi. Wiele zachowań Sary można ułożyć poprzez odpowiednie postępowanie z naszą pieską, aczkolwiek mamutki, jak wiadomo, należą do gatunku upartych osiołków, którego to gatunku Sara jest wybitnym przedstawicielem.
Nie wszystkiego jednak możemy dowiedzieć się z książek, od innych miłośników mamutków, od lekarzy itd. Nie da się naszej Sary wytresować zupełnie, nie da się jej prowadzić po wyznaczonym z góry torze. Żyjemy z Sarą ale też żyjemy obok niej – zupełnie tak, jak żyjemy z ludźmi, a jednocześnie żyjemy obok nich. Istotne jest to, że nie mamy wglądu w życie naszej pieski (podobnie jak w życie naszych kotów) na podobieństwo wglądu, jaki mamy w życie innych ludzi. Nasza rodzina to istoty z trzech galaktyk: kociej, psiej i człowieczej. Do tego jest i tak, że Sisi pochodzi z planety Sisi, Gusia z planety Gusia itd. Wszystkie te planety znajdują się w kociej galaktyce, ale każdy kot pochodzi z innej planety. Sara pochodzi z planety Sara, która to planeta leży w mamutkowym układzie słonecznym, a ów układ znajduje się w psiej galaktyce.
Każdego kolejnego dnia coraz mniej postrzegamy Sarę jako psa i jako mamutka. Oczywiście to pies, alaskański malamut, ale coraz bardziej jest to Sara. Nasza kochana Sarenka.
P.S. Tekst autorstwa Z.
Komentarze
I to, co napisałaś i "to", czyli ONA - wspaniała psica na zdjęciach.
Czy Sara, jak kociambry, też ma zimowe futro?
Przesyłamy pozdrowienia dla Dwunożnych i czochranki dla Futrzastych.
Mnie dziwi ufność Sary do obcych,byleby byli zaakceptowani przez Dużych-Sarka w ogóle mnie nie nie uważa za cudzą,mimo,ze widziałam ją moze ?- 3 razy?-ale to cecha psów właśnie,Pani uważa,ze ja ok,to ok,a ja do kociastych przyzwyczajona...a ich reakcje-nieprzewidywalne;-)
znawcy mówią, że to je ze sobą łaczy:-)
Ofczasta,
Sara zdecydowanie ma zimowe futro:-) Pozdrawiamy serdecznie:-)
Zu,
Sara kocha cały świat, nawet te małe pieski, które na nią napadają groźnie;-)
Nie zgadzam się z Mo. Owszem, Sara kocha ludzi, a już osobliwie swoich Eskimosów, Zu, Pitera, Dzika i dzieciory, ale nie kocha całego świata, bo wiele psów najchętniej by zjadła :-)