Przejdź do głównej zawartości

Za kulisami. Szkice o władzy, interesach i bezpieczeństwie. Red. K. Pietrowicz, P. Stankiewicz.


Wydane przez
Wydawnictwo Zysk i S-ka

Zgodnie z tytułem książka próbuje pokazać to, co rozgrywa się za kulisami. Pytanie jest takie: dla kogo to, co próbuje opisać książka, jest czymś, co dzieje się za kulisami, a dla kogo jest to rzecz wiadoma? Moim zdaniem rzeczy opisywane w książce są sprawami zakulisowymi dla szerokiej publiczności. Pytanie drugie: dlaczego rzeczy opisywane w książce są dla szerokiej publiczności sprawami zakulisowymi? Moja odpowiedź: dlatego, że media maja swój interes w tym, żeby przedstawiać ludziom świat w taki, a nie inny sposób (oczywiście różne media mają swoje sposoby przedstawiania ludziom świata i są to sposoby wynikające z celów, które przyświecają poszczególnym mediom), a także dlatego, iż ludzie generalnie nie maja wiedzy o tym, co jest istotą polityki, nie mają pojęcia o celach i mechanizmach polityki. Oto, co w tekście „Ekonomiczna teoria grup interesu – przegląd literatury” pisze Mateusz Trawiński:
Indywidualnemu wyborcy, nienależącemu do grupy interesu, opłaca się być ignorantem politycznym. Oczywiście korzystne dla każdej jednostki byłoby zagłosowanie na partię, która zapewni sprawnie działające państwo, niskie podatki oraz warunki do rozwijania przedsiębiorczości. Jednak koszt, jakim jest czas poświęcony na ocenianie wiarygodności partii, zapoznanie się z programami wyborczymi, śledzenie informacji dotyczących polityków, jest zbyt wielki w porównaniu z udziałem w wyborze, jakim jest oddanie jednego głosu. Sprawia to, że jednostka znacznie łatwiej i mniejszym kosztem może podjąć  wybór nieracjonalny – czyli motywowany emocjami, sympatiami, wizerunkiem lidera partii, a nie swoim racjonalnym interesem. [ss. 84-85]
Mnie najbardziej zainteresowały dwa pierwsze artykuły – wspomniany już tekst Trawińskiego oraz artykuł Andrzeja Zybertowicza „Dynamika nieformalnych grup interesów: perspektywa teorii wyboru publicznego – wprowadzenie”. Teksty te w dużym stopniu pozwoliły mi zobaczyć to, co dzieje się w Polsce, w szerszym niż dotąd kontekście. Oto, co pisze Zybertowicz na zakończenie swojego tekstu:
Dostarczamy tu argumentów na rzecz tezy, że ‘na straży’ społecznej przestrzeni, w której ludzie rachunkiem ekonomicznym mogą się uczciwie, w sposób powtarzalny posługiwać, muszą stać postawy tych, którzy na co dzień (w zgodzie z obranymi rolami społecznymi) posługują się innym rachunkiem – rachunkiem państwowo-kulturowo-wspólnotowym. [s. 64]
No dobrze, to jest powiedziane na poziomie bardzo ogólnym. Ale Zybertowicz twardo chodzi po ziemi, więc dodaje:
Jeśli rozumowanie powyższe jest trafne, to wizja modernizacji współczesnej Polski przez depolonizację, detradycjonalizację opiera się na błędnych założeniach i jest szkodliwa nie tylko dla naszej tradycji i kultury, ale także dla czysto ekonomicznego rozwoju kraju. Zauważmy przy tym, że wiara w swoją wspólnotę jest zarazem szczepionką przeciwko zinstytucjonalizowanemu defetyzmowi. [s. 64]
Mocna to jest teza; teza opierająca się na mocnych przesłankach. Ale tej tezy nie dyskutuje się w mainstreamowych mediach. Dlaczego nie? Przeczytajcie tę książkę, to się dowiecie.

Komentarze

Klaudia pisze…
Tym razem sobie odpuszczę, nie moja tematyka. Chociaż recenzję - jak zwykle - czyta się świetnie!

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...