Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2013

Za kulisami. Szkice o władzy, interesach i bezpieczeństwie. Red. K. Pietrowicz, P. Stankiewicz.

Wydane przez Wydawnictwo Zysk i S-ka Zgodnie z tytułem książka próbuje pokazać to, co rozgrywa się za kulisami. Pytanie jest takie: dla kogo to, co próbuje opisać książka, jest czymś, co dzieje się za kulisami, a dla kogo jest to rzecz wiadoma? Moim zdaniem rzeczy opisywane w książce są sprawami zakulisowymi dla szerokiej publiczności. Pytanie drugie: dlaczego rzeczy opisywane w książce są dla szerokiej publiczności sprawami zakulisowymi? Moja odpowiedź: dlatego, że media maja swój interes w tym, żeby przedstawiać ludziom świat w taki, a nie inny sposób (oczywiście różne media mają swoje sposoby przedstawiania ludziom świata i są to sposoby wynikające z celów, które przyświecają poszczególnym mediom), a także dlatego, iż ludzie generalnie nie maja wiedzy o tym, co jest istotą polityki, nie mają pojęcia o celach i mechanizmach polityki. Oto, co w tekście „Ekonomiczna teoria grup interesu – przegląd literatury” pisze Mateusz Trawiński: Indywidualnemu wyborcy, nienależącemu do ...

Andrzej Pilipiuk. Carska manierka.

Wydane przez Wydawnictwo Fabryka Słów Osiem opowiadań Andrzeja Pilipiuka pod wspólnym tytułem "Carska manierka" to - jak zwykle u tego Autora - gwarancja opowieści z historycznym i metafizycznym tłem. Lubię i Roberta Storma, i doktora Skórzewskiego; właściwie trudno byłoby mi stwierdzić, którego z tych dwóch bohaterów darzę większą sympatią. Fascynująco wygląda pierwsza - jak mówi podtytuł - sprawa Roberta Storma. Poszukiwania szlachetnego kruszcu w okolicach rzeki Szarej przybrały postać nie tylko walki w prymitywnymi łowcami skarbów, ale także, a może przede wszystkim, działań zaplanowanych tak, by uratować kamienicę skazana na niebyt przez brak finansów. Andrzej Pilipiuk ma niebywałą umiejętność takiego żonglowania informacjami, które znane są raczej tylko pasjonatom, że jego opowiadania brzmią - bez względu na to, jak są fantastyczne - realnie. Któż bowiem nie zawaha się w wątpieniu w widzenia cadyka Abrahama, który wizytując Bełżec na kilka lat p...

Rocznica

Przegapiłam urodziny bloga. Przyznaję się do tego ze wstydem, podobnym temu z jakim otwieram bloga, na którym - mimo wielu lektur - wciąż nie ma nowych tekstów. Pojawiają się w starym kalendarzu, który ostatnio służy mi za notatnik, ale do Internetu samoistnie nie chcą się przenieść. Obiecuję sobie poprawę, ale widziecie jakie są skutki... Niemniej jednak - to moje zawirowania, którymi nie wypada obciążać Gości. Was, Drodzy Goście, częstuję tortem urodzinowym i dziękuję za obecność, komentarze, podsuwanie interesujących lektur, zapraszanie do wyzwań czytelniczych, za spotkania w świecie wirtualnym i realnym. [ źródło ] *   *   * Rok temu, trzy osoby odpowiedziały na moją propozycję podania ulubionych cytatów. Dziś jest dobra okazja ku temu, by zweryfikować swoją do nich sympatię. Oto ulubione fragmenty literackie: Agnes Kaye Nutty Cenicie je nadal, wciąż czujecie się z nimi związane? *   *   * Zapraszam do wspó...

Codzienność puchacieje na zimę...

Zazdroszczę tym, którzy mają wenę do codziennego pisania. I nie, nie obawiam się, że mogłabym Was zanudzić, bo codziennie dzieje się mnóstwo rzeczy, które są ciekawe z punktu widzenia relacji zwierzęco-ludzkich. Skoro teraz nasz dom zamieszkują teraz trzy gatunki stworzeń, a - wg naszej klasyfikacji - każdy inny, jakbyśmy pochodzili z różnych planet, nie może być nudno. Sisi, niestety, znów cierpi na zapalenie dziąseł. Przerwy między lekami staja się coraz krótsze i obawiamy się, że wkrótce nie będzie ich można robić wcale. A to oznacza, że Sisi wciąż będzie na lekach, które nie są zupełnie obojętne dla jej organizmu. Oczywiście, jako kotek z chorymi dziąsłami nie może jeść suchego i dostaje różne mięciutkie smakołyki. Gusia uznała, że rozłąka z naszymi kolanami jej nie służy, a weekend jest od tego, by kolana, szczególnie moje, zajmować. Przestała się przejmować zazdrością Sary i choć noce spędza w swoim koszyku, a nie na nas (nic nie może być lepsze niż koszyk stojący obok grzejnikow...

Kiedy byłem małym kotkiem, hej!

Bierzemy udział w zabawie blogowej koleżanki: Wysyłam zdjęcia Sisi, Nusi i Wojtusia, bo niestety nie było nam dane towarzyszyć Gusi w jej dzieciństwie.   Miło jest powspominać:-)

Aż trudno uwierzyć...

że tyle dni minęło od mojego ostatniego pisania na kociokwiku. Nieco winy zrzucę na zmianę czasu, nieco na to, że po powrocie z pracy do domu nie siadam już do komputera, a piszę przed rozpoczęciem pracy. I, oczywiście - spacery. Tu widać najdobitniej różnicę między kotami i psem; koty chętnie położyłyby się na mnie i burczały, pies woli wyjść na spacer. Sytuacja domowa unormowała się na tyle, że zwierzaki mijają się w mieszkaniu bez większych zgrzytów. Owszem, gdy Nusia się skrada, a Gusia biegnie machając ogonem przed psim pyskiem, to Sara wyraża zainteresowanie. Ale gdy sobie leżą, śpią lub chodzą normalnym tempem nic się złego nie dzieje. Cały czas jednak kontakty kocio-psie odbywają się pod naszym nadzorem, tym bardziej, że Sara jest nadal zazdrosna o naszą uwagę. Być może jest w tym dużo naszej winy - czasami, zajęci czymś, zamykamy drzwi dzielące pokój, w którym jesteśmy z psem od reszty mieszkania. Wówczas pies, jak mi się wydaje, czuje się ważniejszy. Ale cóż ja... Przecież wc...