Przejdź do głównej zawartości

Uzależnienie od książek [Śląscy Blogerzy Książkowi]

Czas jakiś temu pojawił się tekst na temat uzależenia od książek i jego objawów. To, że jestem uzależniona wiem, ale jak bardzo... Zobaczmy :-)

W dzieciństwie książki były Twoimi najlepszymi przyjaciółmi. Oj, tak.

Kiedy czytasz dobrą książkę zapominasz o jedzeniu i spaniu. O spaniu tak. A co do jedzenia - to zależy o czym czytam.

Twoje wzloty i upadki są całkowicie uzależnione od tego, co akurat czytasz. Nie, aż tak nie ulegam fikcji.

Przeżywasz traumę przez coś, co zdarzyło się „tylko” w książce. Nie, fikcja mnie tak nie porywa.

Masz w portfelu na wierzchu kartę do biblioteki, a nie prawo jazdy. Kartę biblioteczną mam ze sobą zawsze. Prawo jazdy, czy dowód niekoniecznie.

Tak wyobrażasz sobie idealny dom.
Chyba wolałabym coś na kształt kompilacji z tych propozycji:



Przechodzenie obok zamkniętej księgarni jest torturą, a kiedy jest otwarta, nie jesteś w stanie wyjść bez kupienia czegoś. Nie, najczęściej nie mam czasu wchodzić do księgarni. 

Za każdym razem kiedy rozpoczynasz nowy projekt, musisz najpierw przeczytać mnóstwo książek na jego temat. Zakładasz, że z książek nauczysz się wszystkiego. Może nie wszystkiego, ale bardzo dużo. Tak, ten punkt w pełni mnie dotyczy.

Nigdy nie wyśmiewasz tego, kto coś przeczytał, ale szydzisz z tych, co nie czytali. Nie, nie szydzę. Lata praktyki nauczyły mnie tolerancji dla ludzkich dziwactw.

Kiedy ktoś przychodzi do Ciebie po radę, dajesz mu książkę. Często.

Tak wygląda Twoja walizka gdy jedziesz na wakacje.
Wszytsko zależy od tego, gdzie i z kim będę spędzała wakacje. No i audioksiążki zajmują o wiele mniej miejsca.

Nie masz pojęcia, co robią na plaży ludzie, którzy przychodzą tam bez książek. No, właśnie... Co oni tam robią. Nudzą się?

Stos książek przy Twoim łóżku zaczyna przypominać wieżę z gry Jenga. Nie, na stoliku w tej chwili mam tylko 3 książki. Chyba nigdy więcej nie było.

Najseksowniej wyglądają dla Ciebie osoby, które trzymają w ręku książkę. Może nie najseksowniej, ale najbardziej interesująco. Skoro czytają, to znaczy, że mają jakieś pasje, zamiłowania. A ludzie mający hobby są zawsze bardziej interesujący od tych, którzy hobby nie mają.

Im grubsza książka, tym lepsza. Nie zawsze, choć grubsza gwarantuje dłuższe przebywanie w świecie wykreowanym przez autora.

Oceniasz ludzi na podstawie ilości książek, które mają w domu. Tak, choć może wstyd się do tego przyznać.

Twoja wiara w ludzi wraca, kiedy ktoś przeczyta książkę, którą mu polecałaś. Może nie jest to kwestia wiary w ludzi, ale lubię rozmawiać z kimś, z kim mogę dzielić wrażenia z tych samych, przeczytanych książek.

Książka jest zawsze, zawsze lepsza. Oczywiście. 

Jedną z największych przyjemności w twoim życiu jest zapach ksiażek. Tak :-) Drugą jest zapach mokrego kota.

Bardzo przejmujesz się przemocą wobec książek. Złożone pytanie. Owszem, odczuwam smutek na widok książek wystających ze śmietnika i przygarniam sporo starszych książek, których ktoś ze znajomych chce się pozbyć, kupuję książki na bibliotecznych wyprzedażach, ale z drugiej strony - moje książki mają pozałamywane grzbiety, często są popodkreślane, śpią na nich koty.

Oczywiście, że ćwiczysz! Oczywiście:-) Kilka dni temu, podczas czytania, zaczęłam machać nogami. I tak się zaczytałam, że jeszcze dziś mam kłopot z chodzeniem;-)

Zachowujesz się czasami jakbyś cierpiała na bezsenność. Oj, bezsenność to zdecydowanie nie ja. Ale uwielbiam poranki w dni wolne, kiedy budzę się wcześniej i mogę sobie pozwolić na to, by witać dzień z książką i kawą w łóżku.

A kiedy już zasypiasz, to zwykle z książką w ręku. Gdy książka wypada mi z rąk wiem, że pora zgasić światło.

Kończenie dobrej książki jest jak strata przyjaciela. Pomiędzy jedną, a drugą książką jesteś zagubiona. Jestem. Kończę czytanie świetnej książki i choć wiem, że na półkach czeka na mnie mnóstwo doskonale opowiedzianych historii, nie umiem sięgnąć po żadną; zbyt mocno tkwię w tej, którą niedawno zamknęłam.

Cóż... Chyba powinnam się przedstawiać  - "Prowincjonalna nauczycielka, uzależniona od książek".

Jak jest z Wami? Czujecie się uzależnieni? Pod którym z powyższych punktów możecie się podpisać? A który zdecydowanie nie opisuje Was?

Komentarze

Pooky pisze…
U mnie prawdziwe prawie wszystkie stwierdzenia, ale to bardzo przyjemne uzależnienie.
ofczasta pisze…
Pokuszę się kiedyś o wnikliwe przeanalizowanie wszystkich punktów. Póki co pomyślałam sobie, że w większości napisałabym podobnie. :)

PS Zmieniłam termin zakończenia PWC.
Agata Borowska pisze…
Ciekawy artykuł. Pozdrawiam

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...