Na czas wakacyjnego wyjazdu opiekunów, trafiły do nas Szczawinka i Jerzyk, które rekomendowałam kilka wpisów wcześniej jako uroczą parę kociąt szukających domu.
Maluchy są przezabawne, a mnie kolejny raz zdumiewa jak bardzo wybrakowana jest ludzka pamięć. Wojtek rok temu też był maleńtasem podobnym do Szczawinki i Jerzyka; mimo tej wiedzy, jakoś słabo pamiętamy o jego rozmiarach, ochocie na szaleństwa i innych elementach, które stanowią nieodłączną część wychowywania kociego dzieciaka.
Kociaki poczuły się doś swobodnie niemalże od razu. Szczawinka, jak na dobrze wychowaną panienkę przystało, była nieco bardziej zachowawcza i mocniej liczyła się ze zdaniem ciotek. Jerzyk, dzielny szałaputa niewielkich rozmiarów, pomyka przez życie, przez ciotki i po nas z beztroską osobnika, który wie, że jest bezpieczny, a inni dbają o to, by było mu dobrze.
Maleńtaski są bardzo zżyte ze sobą. Śpią wtulone w siebie, razem biegną do misek, wspólnie się bawią, wskakują na drapak i korzystają w tym samym czasie z toalety (na szczęście mamy dwie). Do jedzenia i zabawy są równie skore, a wszelkie pudła i pudełeczka, którymi postanowiliśmy urozmaicić dom, by miały więcej bodźców, idealnie się nadają do atakowania siebie, Wojtka, naszych nóg lub po prostu atakowania. Obydwoje są smakoszami - dobry jest barszcz czerwony, twaróg, sok z pomidora, pieczony w domu chleb, pasta do chleba z ciecierzycy i marchewki (kotki zostaną wyposażone w przepis) pobiła jednak rekord popularności.
Szczawinka upodobała sobie Z. i spędza na jego kolanach wieczory, za to Jerzyk śpi na mojej poduszce lub we wgłębieniu obojczyka. O ile ona burczy pięknie, gdy się ją głaszcze, to on - nieborak malutki - wciąż ma fazy ugniatania, ciumkania i burczenia jednocześnie.
Nasze kotki przyjęły gości dość spokojnie. Co prawda, Sisi i Gusia nie życzą sobie poufałości o czym z daleka i wyraźnie mówią maluchom, ale Nusia, a już szczególnie Wojtek, wykazują się życzliwością. Mam jednak podejrzenie, że w środę (bo wówczas kociątka wracają do siebie) nasze koty odetchną; nikt nie będzie polował na ogony, kradł z misek, rozpychał się na łóżku, zajmował ludzkich kolan i uwagi.
Dobrze jest sobie przypomnieć, ile radości wnoszą do domu małe koty.
P.S. W piątek minął miesiąc od śmierci Duszki. Dziękujemy Wam za ciepłe, pełne zrozumienia komentarze i dzielenie się własnymi przeżyciami. Cieszymy się, że jesteście z nami.
Komentarze
Koty pewnie faktycznie odetchną. Przyznam, że chciałabym aby nasze też już mogły odetchnąć.
efka-nikt,nikt jeszcze o nie nie zapytał,nawet nie rokujący...:-((((
:-)
Efko,
trzymam kciuki!
Zu,
bo one są Wam przeznaczone:-)
Szkoda że tak szybko rosną ;)
Kciuki za dobre domki !
Wspaniałe kociaki .... domku im zycze szybciutko kochajacego.