Kocie dzieciaki wróciły do domu, a mnie wciąz jest nieswojo, gdy wchodzę pod prysznic i nie ma tuż obok mnie Jerzyka. Z. dziwi się brakowi Szczawinki na balkonie. Ech, łapią za serca kociątki, łapią...
Sisulka wciąz jest na lekach regulujących wygląd paszczy. Dziś planujemy obejrzeć dziąsła i ewentualnie, po uzgodnieniu z lekarzem, zmniejszyć dawkę. Na czas pobytu dzieciaków Sisi nieco zachrypła, ale teraz głos jej wrócił i wita mnie donośnie przy wchodzeniu do mieszkania.
Nusia po pobycie dzieciaków nieco się zaokrągliła, więc podejmujemy próby pracy z kotem. Bieganie z myszką, gonienie kasztanów i różne takie. Noce spędzamy razem; kocinka jest takim samym śpiochem jak ja i śpi na mnie od wieczora (dość wczesnego), aż do (także wczesnego) ranka.
Wojtuś co wieczór wchodzi do wersalki i nawołuje Szczawinkę i Jerzyka. Przecież byli, ganiali się z nim i teraz gdzie są? Przez dwa pierwsze dni ich pobytu mieszkał na szafkach kuchennych, a później zapałał do nich tak dużym uczuciem, że wciąż przeżywa ich brak.
Gusia niespecjalnie przejęłą się obecnością i nieobecnością kociaków. Istotniejsza dla niej była moja nieobecność; weekend w pracy to nie jest to, co kotek akceptuje. Wczoraj odpoczywałyśmy obydwie; ja leniwie podczytywałam książki na zmianę z oddawaniem się snom, a Gusia, przytulona jak plasterek do mojego brzucha, spała. I tak uroczych dni życzymy sobie, i Wam, więcej...
P.S. I teraz powinnam była napisać, co robi Duszka. Duszka Jest.
Komentarze
wiem ze kotkow nigdy nie za wiele, ale na brak tez nie mozesz narzekac :)
A jak Wam brakuje kociąt to mogę podesłać dwa łaciaki pełne energii ;-)
Głaski dla Waszych kotów przesyłam :-)
No, ale piękny to post...
A Dusia ... dobrze ze sa wspomnienia .
Pięknie ja przedstawiłaś jako aniołka :-)
no wiem:-)
Efko,
za propozycję dziękujemy i przesyłamy głaski;-)
Abigail,
:-)
P.S. Gratuluję dobrej adopcji.
Zu,
ciepło myślimy!
Alison,
mam zdolną graficznie (choć nie tylko) koleżankę:-)