Przejdź do głównej zawartości

Najstarsze książki w domu [Śląscy Blogerzy Książkowi]

Po pierwsze - zauważyliście, że im książka starsza, tym więcej kurzu przyciąga?

Po drugie - szukałam na półkach książek wydanych przed 1950 roku. Kilka ich mam (choć więcej tych wydanych współcześnie lub wydawanych w latach pięćdziesiątych - siedemdziesiątych), bo znajomi wiedzą, że jeśli robią porządki i znajdują zbędne, z ich punktu widzenia, starocie, to warto zapytać, przed wyrzuceniem do śmietnika, czy owym starociom nie dam dobrego miejsca na półce. Daję, zawsze:-)

Zaczynam od najmłodszych. 



















Lubicie stare książki pachnące kurzem?

Komentarze

Agnieszka Es pisze…
Myślę, że dużo ludzi posiada u siebie w domu podobne, stare wydania, tylko nie zdaje sobie z tego faktu sprawy ;D
Pozdrawiam :)
Aż się oczy śmieją do tych perełek! Jestem pod wrażeniem, naprawdę piękne książki masz w swoich zbiorach :-)
Pozdrawiam serdecznie!
Unknown pisze…
Przepiękne "Dziady" i Tatarkiewicz. Niektóre mam identyczne po dziadku. :-) Mam bardzo dużo starych książek i ciągle zdobywam nowe w antykwariatach.
xrajka pisze…
cudowna kolekcja!
Unknown pisze…
Uwielbiam stare książki. Też mam ich w domu kilka. Ich zapach jest wyjątkowy, a historia, którą przeszły pozostanie nieodkryta, jak to, przez ile rąk przeszły.
matysiak.an pisze…
Kocham książki i często serce mi się kroi, gdy widzę, jak znajomi wyrzucają książki, albo trzymają je w pudłach na strychu... Cóż...
Aneczka pisze…
Mam w domu podobne wydania:) Jednak więcej mam aktualnych książek, ponieważ najczęściej takie czytam:) Pozdrawiam serdecznie!
ktrya pisze…
Ostatnio z likwidowanych zbiorów wydziałowej biblioteki pozbierałam stare egzemplarze wydane przez "Czytelnika". Głównie są pojedyncze (nie pierwsze) tomy. Może gdzieś na targu staroci uda się trafić na pozostałe...
Monika Badowska pisze…
Rozalia,
pewnie tak:-)

Karolino,
zbieranina:-)

Minerwo,
ja najczęściej zaopatruję się na wyprzedażach w bibliotekach:-)

Aleksandro,
dziękuję.

Aperacjum,
ciekawe jest to, kto czytał książki, które stoją na naszej półce, kto był ich właścicielem, prawda?

Anna M,
czasami rozumiem takie postępowanie. Ale z drugiej strony - nie umiem się oprzeć przed zbieraniem takich niepotrzebnych staroci.

Aneczko,
ja też. Ale te starsze też lubię.

Ktrya,
życzę powodzenia!
Anonimowy pisze…
Kiedyś mnie pociągały, ale teraz mi przeszło. Lubię po prostu być pierwszym właścicielem i zapach świeżego druku.
Ale, życzę jak "najstarszych książek" w Twojej biblioteczce:)
Pozdrawiam
natanna pisze…
Piękny zbiór antykwaryczny.
Monika Badowska pisze…
Agnieszko,
dziękuję:-)

Natanno,
:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...