Piątkowe popołudnie i sobotę spędziłam w towarzystwie Lulu, Saszki i ich ludzi. Lulu pozwalała się głaskać, Saszka radośnie witała każdą okazję do spaceru, czy zabawy, a ja, przy okazji, poznawałam świat miejskich psów.
Tajson nastawiony zadaniowo. Przynosił piłkę, kład pod nogi człowieka i czekał na rzut.
O, tę różową piłkę... Vega okazała sie być stateczniejsza - pobiegła tylko kilka razy.
Lulu uznawszy, że to ona powinna być gwiazdą wieczoru, zasiadła na stoliku telewizyjnym.
A za to, co na zdjęciu dostane burę... Haszczorowi nie wolno wchodzić na kanapę, ale...
Zasnęłysmy w takiej pozycji...
Komentarze