Przejdź do głównej zawartości

Karina Schaapman. Mysi Domek. Sam i Julia. Sam i Julia w teatrze.


Wydane przez
Wydawnictwo Media Rodzina

"Mysi domek" to książka, którą trudno podzielić mi się z dziećmi. Dziecięca część mnie wciąż na nowo chce wpatrywać się z zachwytem w świat wyczarowany przez Karinę Schaapman. Wielka wartością tej książki są ilustracje przedstawiające Mysi Domek, którzy w oryginale obejrzeć można w amsterdamskiej bibliotece. Jednak autorka opowiada historię Sama i Julii nie tylko graficznie. Równie istotny jest zapis z doświadczeń mysich dzieci.

A co w nich mamy? Rodzinę składającą się z córki i mamy oraz rodzinę liczną i wielopokoleniową. Mamy przyjaźń, codzienne żmudne ćwiczenia muzyczne uwieńczone sukcesem, mamy śmierć bliskiej osoby, którą przeżywają wszyscy wspólnie. Jest także czas na świętowanie urodzin Mamy i końca Ramadanu. Ważna jest również praca - zarówno ta naukowa, taty Sama, praca szmaciarza, przy którym Julia i Sam uczą się szacunku do zarobionych pieniedzy, jak i ta dla całej społeczności, codzienne spalanie odpadów.

Mam nadzieję, że Karina Schaapman nie poprzestała na dwóch książeczkach ilustrujących życie w świecie wykreowanym z włóczki, skrzynek po pomarańczach, masy papierowej. Pozostając pod wielkim wrażeniem książki wyznam, że plakat towarzyszący pierwszej części "Mysiego domku" wisiał w naszym domu bardzo długo.

P.S. Fotografia przedstawia miejsce, w którym Sam ćwiczy grę. Chciałabym mieć taką fototapetę:-)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...