Przejdź do głównej zawartości

Z książką na stadionie


Na Stadionie Narodowym pojawiłam się w czwartek, przed 10 rano. Stanęłam w kolejce do wejścia wraz z rozentuzjazmowanymi dziećmi i lekko zdenerwowanymi paniami przedszkolankami. Oraz dużą grupą osób po prostu spragnionych tego, by upolować książki w dobrych cenach. Widziałam nawet panie z walizkami lub torbami na kółkach :-)


Od pewnego czasu zwiedzanie targów zaczynam od stoisk (o ile takie są) wydawnictw uczelnianych, czy naukowych. Można u nich wyszperać w rewelacyjnych cenach książki z dziedzin nas interesujących, a znacznie tańszych od tych standardowo sprzedawanych na stronach wydawców.


Gdy już poczynię odpowiednie zakupy zaczynam rozglądać się wokół. Oglądam układ stoisk, podziwiam wielkośc i układ stoisk, sposób w jaki zaprezentowano książki. Praca w branży targowej zmienia perspektywę :-) Miłą częścią pobytu na Targach są rozmowy z ludźmi. Czasami żałuję, że większość z nich jest - mimo wszystko - przesycona atmosferą pośpiechu, rozmową jedną z wielu, jakich ja, ale i moi rozmówcy podczas targów przeprowadzą mnóstwo.


Nagle pod koniec dnia okazuje się, że nogi już nie chcą mnie nosić, gardło mam zaschnięte, a w dłoni ciążą torby z książkami. Urczy to ciężar, przyznacie...


Tegoroczne Targi na Stadionie Narodowym uważam za bardzo udane. Na tyle udane, że wracając z Warszawy musiałam pożyczyć od siostry walizkę. Oczywiście na kółkach:-)

P.S. A gdy tylko wróciłam z Warszawy zajęłam się bardzo intensywnie tym, więc sami rozumiecie... [Edycja, godz. 15:35]

Komentarze

Natalia Pych pisze…
Też uważam te targi za udane :) Równo się obkupiłam, nie ma co kryć :P
Agussiek pisze…
A pochwalisz się jeszcze, co konkretnie kupiłaś?
Ja swoją walizkę dopychałam kolanem i się udało! Na Targach znalazłam dla siebie 10 nowych tytułów, ale pewnie mogłabym i więcej, gdyby nie resztki zdrowego rozsądku...

Może za rok uda nam się ponownie wypić razem kawę (jak dwa lata temu w Pałacu)?
Pozdrawiam i powodzenia w organizacji!
Pisany inaczej pisze…
Do tej pory nie byłem na żadnych Targach Książki, nad czym ogromnie ubolewam.
Monika Badowska pisze…
Nathalie,
:-)

Agussiek,
z przyjemnością spotkam się z kawą w dłoni:-) Postaram się ustawić w domu jakiś stos i spisać wszystko. Może dziś mi się uda:-)

Pisany,
koniecznie musisz to zmienić.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...