Wydane przez
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Nie, wcale nie jest tak, że tęsknię za zimą. Minął zaledwie miesiąc kiedy ostatni śnieg stopniał i całą sobą chłonę ciepło. Ale, że Mistrz Pratchett jest dobry na wszystko - także na deszczową majówkę - z przyjemnością przeczytałam (jak się okazuje - ponownie) przygody Tiffany Obolałej.
Tym razem czytałam szczególna uwagę zwracając na język powieści. Może dlatego, że Nac Mac Feeglowie posługuja się gwarą, a może bardziej dlatego, że miałam przyjemnośc poznać tłumacza książek Pratchetta (i nie tylko Pratchetta), Pana Piotra Cholewę.
Tiffany Obolała edukuje się w wypucowanym na czarno domu Pani Spisek. Wiekowa wiedźma uczy dziewczynę zachowywania odpowiednich relacji z ludźmi, uczy jak stwarzać wobec siebie właściwe wiedźmie otoczenie, jak robić wrażenie na innych. Niestety - nie jest w stanie przeżyć za młodą podpopieczną wszystkiego i dziewczyna wkracza w odwieczny taniec Lata i Zimy zaburzając zmiany właściwe Naturze.
Wiele mądrych słów można znaleźć w książkach Pratchetta. Są ukryte pod warstwami fabuły, pod tym, co śmieszne i służące rozrywce. Wydaje mi się, że każde kolejne czytanie tej samej powieści odkrywa przed czytelnikiem nowe wskazówki, nowe przesłanie od Sir Terry'ego Pratchetta.
Komentarze
ciekawe:-)
Ja też polecam:-)
Nailo,
ja chyba też:-) Choć lubię też Bibliotekarza i Akademików:-) Zresztą - chyba wszystko lubię...