Nusia najmocniej z całego naszego stada zajmuje się mały kotami. Każdy mały tymczas, po dwóch - trzech dniach ostrzegawczego burczenia i sykania zaczyna być przez Nuśkę hołubiony. Nie inaczej było z Wojtkiem. Nusieńka opiekowała się maluchem, uczyła go wszystkiego, nadzorowała rozwój. Śmiesznie wyglądały jej zabiegi kosmetyczne czynione na Wojtku - siadała na nim okrakiem i myła mu uszy i łepetynkę. [Swoją drogą podpatrzyłam to u niej i w podobny sposób obcinam jej pazurki :-)].
Wojtek dorósł, ale w relacjach między nim, a Nusią wiele się nie zmieniło. Nadal ją naśladuje, nauczył się, że pies zza siatki to wróg (szkoda, że nie przekonała go Gusia, dla której Mika to przyjaciółka), wyrywa się podczas obcinania pazurków i nie daje się zbyt długo przytulać.
Rzadsze być może są chwile, w których Nusia i Wojtuś okazują sobie czułość. Ale wczoraj udało się nam przyłapać ich przytulonych. Leżeli w kilkunastocentymetrowym odstępie od siebie. Nusia przysunęła się, położyła Wojtkowi łapki na głowie i zaczęła go myć. Gdy tylko podjął próbę zrewanżowania się Nusia przymknęła oczy i pozwoliła poodpiecznemu umyć sobie uszy. Cała ta scena, obserwowana orzez nas przez kilka minut, była bardzo rozczulająca. Niestety, sięgnięcie po aparat zepsuło sielankę; Wojtek uwielbia pozować.
Nusia ma w sobie wciąż dziecięce serce...
Komentarze
Teraz każdy sobie rzepkę skrobie ...
http://kotyszki.blogspot.com/2013/05/czuosci-i-soneczna-kapiel.html
Pozdrawiam :-)