Wydane przez
Wydawnictwo Mała Kurka
Pisanie Marty Fox czytam od lat. Zaczynałam od książek młodzieżowych, przewędrowałam przez książki "dla dorosłych", opowieści, czy eseje. Podczytuję blogowe zapiski Autorki i z ciekawością sięgnęłam po "Autoportret...".
Ile w pisaniu o codzienności Autora jest jego życia, a ile kreacji? Czy bohaterowie historii zamieszczanych w książkach są tacy, jak ich pierwowzory? Jak tożsame są osoby noszące to samo imię i nazwisko, ale różniące się tym, że istnieją na kartach książki i w rzeczywistości?
Historie opowiadane w "Autoportrecie z Lisiczką" brzmią jak prawdziwe. Ale chyba nie o to Autorce chodziło, byśmy zastanawiali się, co jest prawdą. Ważniejsze, w moim odczuciu, jest to, byśmy docenili urodę owych tekstów, byśmy dostrzegli godziny spędzone przez Martę Fox przy "biurce", godziny podczas których rzeczywistość przefiltrowywana przez kunszt pisarski stawała się materią pisarską, opowieścią dla czytelników.
Czytając o podróżach przez Polskę, od biblioteki, do biblioteki, czuję się wyjątkowo blisko opowiadającej historie kobiety. Radość lub niemoc wynikająca z mijanych kilometrów, spokój płynący z samotnej podróży i czasami - niepokój. Biblioteki, całe rzesze regałów z książkami, ludzi, dla których spotkanie z pisarzem jest wciąż świętem, serdeczność jaka nieustająco zdumiewa.
Teksty różne: rozmowy z wnukiem, pożegnania literackie, wspomnienia podróżne, sytuacje życiowo codziennie i niecodzienne. Rzec by można - dla każdego coś, co mu poruszy czułą strunę w sercu. I o to chodzi, prawda?
"Autoportret z Lisiczką" nie strącił z pierwszego miejsca w mojej prywatnej hierarchii książek Marty Fox "Kobiety zaklętej w kamień". Nie strącił, ale zajął drugie miejsce wyprzedzając książkę o Św. Ricie:-)
P.S. Logotyp wydawnictwa zamieszczono w interesującycm miejscu, prawda? Brawa za pomysł:-)
Komentarze
Sięgnę po książkę jak znajdę w bibliotece.
jest:)
Donna,
polecam i życzę miłej lektury:-)