Wydane przez
Wydawnictwo Czarne
Na drugim biegunie aury opisywanej w "Zimistrzu" są, skwierczące od słońca, rozłożone na plaży ciała. Spodziewałam się po tej książce czego innego niż dostałam. To, o czym czytałam nie było wędrówką po kurortach, było opisem tego, jak globalizacja turystyczna zabija miejsca odwiedzane przez turystów.
Nigdy nie chciałam pojechać do żadnego z miejsc opisywanych przez Jennie Dielemans. Nigdy nie podróżowałam w sposób, w jaki podróżują ci, których w książce prawie nie widać. Widać za to tych, którzy ponoszą konsekwencję zwiększania się i zmniejszana ruchu turystycznego, którzy próbują żyć dzięki obecności turystów. Nie podróżowałam tak, ale żadna w tym moja zasługa - po prostu nie lubię. Nie wiem, czy pozwala mi to czuć się lepiej, odciąć od tego o czym pisze Dielemans. Chyba nie, bo przecież miejsca, w których lubię odpoczywać też stają się modne i też są zadeptywane/rozjeżdżane przez turystów.
Autorka podsuwa czytelnikom ciekawą obserwację - wakacje w systemie all inclusive prowadzą do zubożania miejscowości turystycznych, w których proponuje się taki system w hotelach. Turysta, który zapłacił za wszystko w hotelu raczej nie pójdzie jeść drugiego obiadu, czy kolacji poza hotelem. I raczej nie zrezygnuje z tego, co już opłacił... Interesujące, prawda?
Komentarze
książka ważna i uznaję istotność tez w niej stawianych, ale sposób opowieści niekoniecznie mnie zaintresował.
Pozdrawiam i zapraszam:
im-bookworm.blogspot.com
pozdrawiam:-)