Wydane przez
Wydawnictwo W.A.B.
Przez kilka lat czytałam zachwyty nad atmosferą powieści Marthy Grimes. Raz nawet dałam się skusić i sięgnęłam po jedną z jej powieści. Znużona nawet nie doczytałam książki do połowy (niestety, nie pamiętam, co to było). Postanowiłam spróbować raz jeszcze, pożyczyłam od koleżanki "Pod Huncwotem" i "Pod Przechytrzonym Lisem", sięgnęłam pomyłkowo po drugi tom i zapadłam w historię inspektora Scotland Yardu Richarda Jury'ego na kilkanaście dni.
Angielska prowincja, świat sprzed telefonów komórkowych i komputerów, specyfika społeczności gromadzących się w pubach i doskonale wykształcony, ułożony przedstawiciel Scotland Yardu oraz okresowo wspierający go przedstawiciel arystokracji, który zrzekł się tytułu.
Gdy po przeczytaniu dwóch pierwszych tomów zaczęłam szukac w bibliotece kolejnych zdumiała mnie informacja, że Martha Grimes jest Amerykanką. To jednak nie ostatnie zdumienie - cykl przeze mnie czytany liczy sobie jeszcze kilkanaście tytułów dotychczas nie tłumaczonych na język polski. Ciekawe czy wydawnictwo zarzuciło wydawanie powieści z Jurym.
Kusi mnie, by sięgnąć po drugi cykl powieściowy stworzony przez Marthę Grimes, ten w którym bohaterką jest Emma Graham. Polecacie?
Komentarze
Emmy nie znam, ale zaczytuję się we Flawii Bradleya:)
skusiłam sie i pożyczyłam dziś pierwszy tom - zobaczymy...
Agato,
oj,tak - Plant i jego ciotka są klasą samą dla siebie:-)
Nutto,
tez żałuję. A Flawię przeczytałam ze smakiem:-)
Urshano,
nie wiem, czy jestem wielbicielką gatunku;-) Przeczytałam Twój tekst i cóś - spróbuję Emmy.
Natanno,
ale jesteś jeszcze przed? Zazdroszczę:-)
Cieszę się, że wróciłaś do blogowania.
Motylek
ja też:-D
Aleks,
spróbuj:-)
Lady Aga,
;-))) Ech, zaraz sztampowy;-))) Emmę poczytam, choćby zachęcona komentarzami.
Domi,
nie sposób znać wszystkich autorów i wszystkich książek:-)
Donno,
podzielisz się opinią?
Kasiaszara,
I kolejna zachęta do cyklu o Emmie... A Twoje uczucia względeem Jury'ego i Planta doskonale rozumiem:-)
ja po pierwszym tomie zrezygnowałam z lektury dalszych. Jakoś nie przypadły mi do serca.
Agnes,
zamierzam:-)