Czas jakiś temu (latem, jak się okazało po spenetrowaniu karty pamięci) nasz aparat odmówił posłuszeństwa. Zaciął się, nie chciał współdziałać i w ogóle się obraził. Jakoś miesiąc temu spróbowałam go włączyć i... Udało się. Zadziałał i działa szczęśliwie. Czyszcząc go przed jutrzejszym wyjazdem znalazłam kilka zdjęć, które chcę zapamiętać na blogu.
P.S. Właśnie zauważyłam, że na zdjęciach brakuje Gusi; uzupełnimy.
Komentarze
Nie ma to jak pamiątki niespodzianki ... :-)))