Wydane przez
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Pewnie nie sięgnęłabym po tę książkę gdyby nie pewien konkurs, w którym wzięłam udział. Na szczęście w wyniku konkursu książka trafiła do moich rąk i miałam okazję poznać (i polubić) pisanie Lucy Dillon.
"Szczęśliwe zakończenie" to książka z rodzaju lekkich, mogących pełnić rolę pocieszaczy w pochmurny dzień. Przyjemna, z sprawnie poprowadzonym wątkiem przyjaźni, zranionych uczuć, rodzących się więzi i ufności w to, że są ludzie w towarzystwie których czujemy się dobrze i, co ważniejsze, ludzie, którzy odwzajemniając nasze upodobanie, cenią nasze towarzystwo. Co jednak przykuło moją uwagę?
Po pierwsze - książki. W miasteczku Longhampton istnieje podupadająca księgarnia. Przedsiębiorcza właścicielka sklepu sąsiadującego z księgarnią chce wykupić lokal, ale podstawowym warunkiem jest to, żeby przez co najmniej rok prowadzić w nim sprzedaż książek. Michelle postanawia zaangażować swoją przyjaciółkę Annę, która nieco wcześniej straciła posadę w bibliotece, i przywrócić upadającej księgarni koloryt i blask miejsca, które żyje dla moli książkowych.
Po drugie - psy. Psie postacie są w książce równie ważne jak ludzie. Dzięki psom nawiązywane są znajomości, rodzą się obyczaje i przyjaźnie, wreszcie - psie towarzystwo odsłania pokłady dobra w człowieku, który niekoniecznie na dobrego wygląda. Psy są towarzyszami życia, przyjaciółmi i tworzą ze swoimi ludźmi barwny obraz mieszkańców Longhampton korzystających z przyjemności odwiedzania księgarni.
Po trzecie - Anna i Michelle. Dwie diametralnie różne od siebie kobiety, z których każda intryguje czymś innym. Może nawet nie tyle intryguje, co każe się podziwiać? Anna wychodząc za mąż za rozwiedzionego mężczyznę pewnego dnia staje przed faktem stałej obecności trzech córek swojego męża w ich rodzinnym domu. Anna z młodej, szczęśliwej mężatki staje się pewnego dnia niezbyt lubiana macochą, która musi znosić dąsy i fochy swoich pasierbic. Michelle potrafi uporządkować każdy szczegół swojego życia. Ma notesy, w których zapisuje swoje cele - najbliższe, te dalsze i te najdalsze, aczkolwiek jej zdaniem realne. Z uporem i konsekwencją dąży do realizacji tego, co zaplanowane, nie poddaje się zniechęceniom, a otoczenie wokół siebie kształtuje tak, że tylko jej można pozazdrościć dobrego gustu i wyczucia stylu.
Te trzy elementy w dobrej, powieściowej obudowie, wystarczająco mocno przekonały mnie do pisania Lucy Dillon. W domu czekają na lekturę kolejne dwie powieści brytyjskiej autorki - na szarzyznę za oknem będą idealne.
* * *
Książkę Lucy Dillon dostałam biorąc udział w konkursie "Szczęśliwe zakończenie". Nagrodę zdobyłam dzięki Waszym głosom, za które serdecznie dziękuję. Pomyślałam, że szkoda byłoby nie wykorzystać książki w dobrym celu i postanowiłam wystawić ją na sprzedaż (nie nosi śladów czytania). Pieniądze ze sprzedaży książki trafią do Domu Tymianka. Zaczynamy dziś, kończymy w poniedziałek (11 lutego) o godzinie 19:00. Kwota wyjściowa to połowa sumy z okładki, czyli 19 zł. Propozycje składamy w komentarzach na kociokwiku. Osoba, która zadeklaruje największą kwotę, wpłaca na konto Fundacji Dom Tymianka w/w kwotę i przesyła do mnie potwierdzenie. W zamian za to otrzymuje książkę "Szczęśliwe zakończenie" z niespodzianką. Mam nadzieję, że przychylicie się do tego pomysłu i zachęcicie znajomych do zainteresowania się książką Lucy Dillon. Zapraszam :-)
Komentarze
też się cieszę:-) Uważam, że warto, by jak najwięcej osób wiedziało o tym, co robi Ori dla zwierzaków.