Przejdź do głównej zawartości

Edith Nesbit. Pięcioro dzieci i "coś".


Wydane przez
Wydawnictwo Znak

Z książkami Edith Nesbit spotkałam się dość późno. Miałam jedenaście, dwanaście lat i wydawało mi się, że już jestem zbyt dorosła na opowieść o piątce dzieci, Piaskoludku i spełnianych życzeniach. Oczywiście nie byłam zbyt dorosła wówczas, a i teraz - czytając Nesbit w autobusie wiozącym mnie do pracy - zapomniałam o zewnętrznym świecie i dałam się porwać przedziwnej, magicznej historii.
I wszystko w Londynie ma wygląd nieprzyjemny - proste linie i proste ulice zamiast tego, żeby wszystko było niezwykłe i urozmaicone, jak to się dzieje na wsi. Każde drzewo, jak wiecie, jest inne i z pewnością musieliście już słyszeć, że trudno znaleźć dwa jednakowe źdźbła trawy. A na ulicach, gdzie trawa nie rośnie, wszystko jest podobne do siebie. Dlatego właśnie w miastach jest tyle dzieci tak strasznie niegrzecznych. [ss. 7-8].
Antea, Cyryl, Janeczka, Robert i chłopię zwane Barankiem wraz z rodzicami wyprowadzili się z miasta na wieś. Zamieszkali w przepięknym Białym Domku i pędzili od tej pory prawdziwie radosne, pełne przygód życie. Owe przygody rozpoczęły się w kamieniołomie, w którym dzieci, podczas zabawy, odkopały przedziwnego stworka. Oprócz tego, że przedziwnie wyglądał, miał bardzo nietypową zdolność - mógł spełniać jedno dziecięce życzenie dziennie.

Fascynujące, prawda? Wyobraźcie sobie, że to Wy rozmawiacie z Piaskoludkiem i to Wasze życzenia spełnia. Jego magia znika wraz z nastaniem nocy. Czego byście sobie życzyli? Pieniędzy? A co powiecie Urzędowi Skarbowemu? Nowego domu, super samochodu? Wciąż pozostaje US;-) Trudne zadanie, prawda?

Bohaterowie książki Edith Nesbit metodą prób i błędów (choć częściej jak się okazuje - błędów) określają własne pragnienia. Z ich ciekawości i chęci przygody nie zawsze rodzą się mądre pomysły, ale to przecież dziecięce życzenia. Piaskoludek jest jednak konsekwentny - spełnia życzenia i zarazem nie zdejmuje z dzieci obowiązku doświadczenia konsekwencji owych życzeń. A to, w dzisiejszym świecie, może niektórych zwolenników bezstresowego wychowania zaskakiwać i oburzać.

Z przyjemnością wróciłam do dziecięcej lektury. I na dodatek dowiedziałam się, że powstał film na podstawie powieści.

Komentarze

kasiaszara pisze…
Kochałam te książki. Dlatego teraz rozczarowało mnie, że moja córka nie przejawiła takiego entuzjazmu, owszem, przeczytała, owszem, podobało się jej, ale to wszystko. Ma dopiero 11 lat, a jej dotychczas najpiękniejszą książką życia :), jest "Władca pierścieni", i żeby nie było, przeczytała ZANIM obejrzała film.
Monika Badowska pisze…
Współczesne dzieci dojrzewają nad podziw szybko:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...