Przejdź do głównej zawartości

W księżycową jasną noc

Zazwyczaj staram się, by lektura książki poprzedzała oglądanie filmu. Tym razem zrobiłam odwrotnie, ale nie czuję, by wybrana przeze mnie kolejność w jakikolwiek sposób zubożyła treść opowiadanej historii.


Młodzi żołnierze amerykańscy ze specjalnej grupy, do której wcielano mężczyzn o bardzo wysokim IQ, zostają wysłani do pałacyku myśliwskiego w głębi lasu, gdzie mają tworzyć czujkę wojska. Nędznie wyposażeni, zdezorientowani co do tego, gdzie tak naprawdę są, docierają do właściwego miejsca i choć pustkowie wokół nich budzi najgorsze lęki, to jednocześnie - z dala od zwierzchników, przemoczonych namiotów, kiepskiego jedzenia - warunki życia zdecydowanie mają lepsze niż dotychczas. Pewnego dnia spotykają żołnierzy niemieckich i to zaczyna się właściwa historia...


Treść powieści Wiliama Whartona została na potrzeby filmu delikatnie odchudzona. W książce znaleźć można było więcej informacji, które pozwalały na pełniejsze poznanie poszczególnych bohaterów. Ich osoby  stawały się dzięki literackim opisom bardziej wielowymiarowe niż te, które poznaliśmy w filmie. Przeszłość bohaterów warunkowała ich nastawienie do wojny, ludzi, a doświadczenia sprzed wojny (najczęściej młodzieżowe, by nie rzec nastoletnie) wciąż wybrzmiewały w postępowaniu młodych żołnierzy.

Jedno z wydarzeń historii opowiedzianej w "W księżycową jasną noc" sprawia, że cieszę się z obejrzenia filmu. Wiem, że samo przeczytanie o tym w książce nie uświadomiłoby mi jak wiele szacunku i przywiązania łączyło Amerykanów. Mówię - to dla tych, którzy czytali i widzieli - o scenie kąpieli.

"W księżycową jasną noc" zrobiło na mnie duże wrażenie.

Komentarze

Anonimowy pisze…
Moja ulubiona książka Whartona. Film nie dawno był powtarzany na jednym z kanałów TV - całkiem dobra adaptacja. Wharton świetnie oddał bezsens wojny oraz absurdy wojskowego życia. Jedyne dobro, jakie młodzi żołnierze wynieśli z wojny to braterstwo broni. Scena kąpieli istotnie porusza. Polecam wszystkim zarówno książę, jak i film.
nutta pisze…
A my to najchętniej kręcimy filmy antypolskie.
natanna pisze…
Jeszcze tej książki Whartona nie czytałam.)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...