Opowieść o tym jak wiele dobrego w ludziach budzi atmosfera Bożego Narodzenia w iście hollywoodzkim stylu.
Młoda kobieta wychowuje dwoje dzieci swojej tragicznie zmarłej siostry i jej męża. Nastolatek wciąż się buntuje, a jego młodsza siostra tęskni za rodzicami i nieco kapryśnie reaguje na sytuację domową. Ich ciotka, rozmiłowana w starociach trafi pracę i w przeddzień Bożego Narodzenia są skłóceni i niepewni sytuacji finansowej. I w ten oto niezbyt szczęśliwy dzień u drzwi rodziny staje kamerdyner dziadka dzieci. Okazuje się, że ich ojciec był synem księcia i dziadek zażyczył sobie teraz poznać wnuki. Ciotka jedzie z nimi, a na miejscu... No, cóż - trafiają do świata jak z bajki.
Aby nie było zbyt słodko (bo generalnie jest i to bardzo) w filmie posłużono się kolejnym stereotypem; zestawiono zachowania nieokrzesanych Amerykanów i zachowania dystyngowanych Europejczyków.
Typowo świąteczne filmidło, które można obejrzeć, ale niekoniecznie trzeba.
Komentarze