Zamożna, starsza pani, dowiaduje się pewnego dnia, że w każdej chwili może umrzeć. Tętniaka, jakiego wykryli lekarze, nie można operować. Zbliża się Boże Narodzenie, być może ostatnie w jej życiu, chce więc przy świątecznym drzewku zebrać rozproszoną od lat rodzinę. Amanda Kingsley wynajmuje detektywa, któremu powierza trudne zadanie. Mężczyzna ma odnaleźć troje jej wnuków, który lata temu odeszli z domu skonfliktowani ze swoim ojcem.
Przepiękna rola Loretty Young. Dystyngowana dojrzała kobieta, która nie waha się użyć swoich pieniędzy, by śmierć pewnej bezdomnej, spotkanej podczas protestów ulicznych, uczynić ludzką, by kobieta - jak sama mówiła - umierała jak ktoś.
Relacje jakie Amanda Kinglesy utrzymywała z majordomusem, Maitlandem (w tej roli rewelacyjny Trevor Howard) po czterdziestu latach znajomości budzą podziw i jednocześnie lekką zazdrość.
Historia, jak na produkcję okołoświąteczną sentymentalna i wzruszająca, acz nie pozbawiona dobrze wyważonej ironii. Bawiły mnie niezmiennie stroje i fryzury bohaterów, szczególnie tych młodszych.
Loretta Young, dwa lata po premierze tego filmu wyglądała tak:
Miała wówczas 75 lat. Należy chyba pozazdrościć, prawda?
Komentarze
Lubię bardzo takie sentymentalne, świąteczne filmy. Jakoś tak przyjemni się je ogląda, a czasem nawet się łezka w oku zakręci :-)