Dziękujemy za trzymanie kciuków!
Gusia protestowała przeciwko transporterowi i podróży (śnieg padał i w ogóle było paskudnie), protestowała przeciwko Panu Doktorowi, próbowała zwiać z wagi (waży 4,6 albo 4,7, więc odstawienie suchego wydaje się być dobrym sposobem na zrzucenie nadmiernych zaokrągleń na kocich brzuchach). Z. odebrał ją już elegancko wybudzoną i dynamicznie protestującą przeciwko wszystkiemu. Za to bez jednego zęba. Ów został usunięty, reszta paszczęki przejrzana i wyczyszczona. Pan Doktor zaproponował smarowanie dziąseł Gusi specjalnym żelem, który mamy i stosujemy na dziąsła Duszki i Nusi. Ha!
Gusia w domu pacnęła zaczepiającego ją Wojtka, przegalopowała po całym domu i poszła spokojnie spać do swojego ulubionego koszyczka przy kaloryferze. Gdy wróciła z pracy próbowała zrobić mi dziurę w nodze domagając się jedzenia. Kurczaka zjadła z pełnym ukontentowaniem.
Oczywiście - obrażona jest na nas. Bardzo mocno! Nawet nie dała się wziąć na kolana, ani nie przyszła w nocy (za to w nocy na kołdrę przyszedł Wojtek). Mam nadzieję, że się da szybko ułaskawić:-)
Zdjęcie z 2009, ale takie ładne, że nie mogłam się oprzeć:-)
Komentarze
Sami przeżyliśmy wizytę u weta w poniedziałek. Salem darł się wniebogłosy przez cała drogę, ale na szczęście się na mnie nie obraził i przyszedł do mnie nad ranem. Niestety waga pokazała podobne oscylacje jak u Gusi - 5 kg.
Głaski dla koteczki :-)
Zdrówka dla koteczki życzę ...