Przejdź do głównej zawartości

Carlos Ruiz Zafon. Światła Września.

Wydane przez
Wydawnictwo Muza

"Światła Września" to jedyna książka Carlosa Ruiza Zafona, której nie czytałam. Mimo najróżniejszych obaw zdecydowałam się sięgnąć po jej wersję do słuchania i przyznam, że to była bardzo dobra decyzja.

Rozważając słuchanie audioksiążki brałam pod uwagę: czas trwania poszczególnych odcinków (słucham dojeżdżając do pracy), możliwość zainstalowania książki w telefonie, lektora, tematykę książki. Być może powinnam warunki korzystania z audioksiążki uporządkować według gatunku lub ulubionego autora, ale cóż mi po książce, której chcę wysłuchać, jeśli nie będę miała warunków technicznych, by to zrobić? Na szczęście udało mi sie połączyć wszelkie wymagane elementy i zaczęłam słuchanie.

"Światła Września" mają 22 odcinki. Najdłuższy z nich liczy sobie około 27 minut, najkrótszy - jeśli dobrze pamiętam - około trzynastu. Książkę czyta Piotr Fronczewski, którego głos stanowi poważny atut. Wysłuchanie całej książki zajęło mi 18 dni.

Majętnej niegdyś mężatce, a dziś wdowie z dwójką dzieci zaczyna dokuczać bieda. Wierzyciele męża, nowe długi, codzienne potrzeby, zmiana stylu życia wymuszają na Simone szukania pracy. Znajduje doskonałą ofertę - ma być osobą zarządzającą domem starszego producenta zabawek. Pracodawca zapewnia dom, utrzymanie, a także - co się okazuje podczas rozmów - wykształcenie dzieci, jeśli tylko będą miały predyspozycje do kontynuowania nauki. Simon i jej dzieciom wydaje się, że nie mogło ich spotkać nic lepszego. Niestety, mylą się.

Dom i jego właściciel Lazarus Jann kryją w sobie tajemnicę, którą trudno komukolwiek zdradzić ze względu na jej nietypowość i strach jaki może obudzić. Mimo pewnych zakazów jakie swoim pracownikom stawia Jann młoda służąca robi coś, co rozpoczyna serię zdarzeń przerażających, gwałtownych i bezlitosnych. Jak w tym wszystkim odnajdzie się rodzina Sauvelle'ów?

Lubię świat jaki kreuje Zafon. Lubię czuć lęk jego postaci, czuć radość podszytą goryczą. Jak chyba rzadko kiedy podczas spotkania z prozą Zafona współodczuwam emocje bohaterów. Tym razem wrażenie to było jeszcze silniejsze. Niewykluczone, że sprawił to głos Piotra Fronczewskiego.

Kiedy dziś rano nie miałam kolejnego rozdziału książki do słuchania, zrobiło mi się dziwnie. Muszę szybko znaleźć coś następnego :-)

Komentarze

Ja właśnie czytam "Marinę" :) Też go uwielbiam, choć jego książki dla młodzieży są mocno przewidywane:)
karkam pisze…
Posiadam wszystkie książki Zafona, ale niektóre nadal czekają na przeczytanie - uwielbiam klimat, o którym piszesz.
Monika Badowska pisze…
Owszem - przewidywalne, ale jaki klimat:-)
Anonimowy pisze…
No nie wiem... Jakoś nie potrafię się przekonać do audiobooków... Po prostu NIE ZNOSZĘ, jak mi ktoś czyta. Kiedy w radiu słyszę audycję, gdzie czyta się powieści w odcinkach - od razu wyłączam. Nie potrafię rozgryźć tej mojej awersji, bo przecież sama uwielbiam czytać!
Może chodzi o to, że zapamiętuję i lepiej rozumiem tylko to, co widzę, a więc tekst, a nie głos.
Monika Badowska pisze…
Mnie do audioksiążek przekonały wakacje podczas których przeczytałam już wszystko, co miałam i zostałam niejako skazana na słuchanie książki. Zresztą - kto mógłby się oprzeć Ksaweremu Jasieńskiemu:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...