Znów doceniam biblioteki. Po czasie, w którym z różnych powodów nie odwiedzałam bibliotek, wracam do nich i od razu mi jakoś lepiej na sercu. Mają klimat o jaki trudno gdziekolwiek indziej. I nie robi różnicy, czy to biblioteka mocno otwarta, gromadząca wokół siebie mnóstwo ludzi starszych i młodszych, czy lekko zapomniana przez ludzi i czas. Po prostu lubię biblioteki. Cieszy mnie szperanie między półkami, wędrówka od biblioteki do biblioteki, cieszy nawet przeglądanie katalogu bibliotecznego na ekranie komputera. Tydzień temu, zachwycona urokliwą pogodą, wędrowałam od półki do półki zgarniając książki zgodnie z tym, co mi w duszy grało.
A grało - jak zobaczycie na poniższym zdjęciu - jakoś tak kryminalnie, nieco obyczajowo w ciepłych klimatach i troszkę poważniej. Oczywiście, zaraz po tym gdy wyciągnęłam książki z toreb, Sisi postanowiła sprawdzić, co przyniosłam.
Wiem, że pewnie już o to pytałam, ale - lubicie biblioteki? Lubicie książki, które już pachną czytaniem? Książki pokryte kurzem i zapiskami wcześniejszych czytelników?
P.S. Kiedy to czytacie świętuję urodziny Heleny. Już piąte :-)
P.S.2. Zanim na stole stanął tort poukładałyśmy z Helą książki na jej regałach:
P.S.2. Zanim na stole stanął tort poukładałyśmy z Helą książki na jej regałach:
Komentarze
Sto lat dla Heleny :)
Ale w tym roku powiększyłam baardzo własną, domową. Za wszystkie lata, kiedy nie kupowałam książek .)
Helena dziękuje:-)