Wydane przez
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
W tej książce, jak w żadnej wcześniej czytanej, miałam szansę w pełni zobaczyć to, w jaki sposób Jodi Picoult kreuje historie opowiadane w swoich powieściach.
Z wielogłosu snującego narrację wyłania się obraz nieszczęśliwej rodziny. Ojciec jest owładnięty chęcią zgłębiania tajemnic funkcjonowania wilków, matka czuje się znużona tym, że dla męża bliskimi osobami są dzikie czworonogi, córka, która z fascynacją podziwia pracę ojca i syn, który wiele lat temu opuścił dom i odwrócił się od wartości wyznawanych przez rodziców. Wszyscy oni spotykają się nad szpitalnym łóżkiem, w którym Luke Warren leży wspomagany przez aparaturę medyczną. Spotykają się oni i zderzają różne opinie, zadawnione żale, emocje, niewytłumaczone decyzje, a ta konfliktowa sytuacja utrudnia decyzję jaką rodzina musi podjąć w sprawie kontynuowania terapii ojca.
Pierwowzorem dla postaci Luka Warrena jest Shaun Ellis, autor książki "Żyjący z wilkami". Bohater powieści Picoult podobnie jak Ellis zostawia życie w cywilizacji, by wędrować ze stadem dziko żyjących wilków, a w rezerwacie, którym się opiekuje, prowadzi badania nad życiem zwierząt w niewoli. Niestety, podobnie jak u Ellisa, ma to odbicie w jego relacjach z rodziną, z najbliższymi ludźmi.
Jodi Picoult, podczas procesu twórczego, dodaje losom realnej postaci dramatyzmu. I dzięki wykorzystaniu znanej mi z literatury postaci mogłam w pełni docenić, to jak Autorka tworzy swoje opowieści, jak - poprzez zastosowanie wielu narratorów - pokazuje sprawy takimi jakimi są w miarę obiektywnie, a nie takimi, jakimi widzi je tylko jedna osoba z zaangażowanych w problem.
Z jednej strony znajomość życia Shauna Ellisa pomagała mi w odbiorze książki, z drugiej - nieco w nim przeszkadzała. O ile, jak pisałam powyżej, mogłam z lektury odnieść korzyść ściśle poznawczą, a dotyczącą warsztatu pisarskiego Picoult, tak w kwestii przyjemności płynącej z oddania się czytanej historii odczuwałam pewien dyskomfort. Wciąż wydawało mi się, że wiem za dużo, że czytam "Pół życia" tak, jakbym czytała je już wcześniej we fragmentach i to czytała bardzo wnikliwie.
"Pół życia" to nie tylko opowieść o człowieku oddanym wilkom. To także głos w dyskusji na temat kresu ludzkiego życia, na temat transplantologii. Głos, który choć ważny, mnie nieco umknął w odbiorze tej powieści. Pozwólcie, że winę zrzucę na wilki. Wątki opisujące zwierzęta zawsze mocniej, niż inne, przykuwają moją uwagę.
A "Pół życia" Picoult? Oczywiście, polecam.
Komentarze
asymaka.blog.interia.pl