Nie zdążyłam w czasie Tygodnia Zakazanych Książek przeczytać tego, co założyłam. Owszem, dziś skończyłam Kinga, ale na lekturę czekają 451 Fahrenheita i Przeminęło z wiatrem. Nieco wydłużone godziny pracy, chęć złapania jesiennego słońca i wyjątkowo udana seria filmów (o których za chwilę) spowolniły czytanie.
W tym miesiącu planuję przeczytanie książek Mikołaja Łozińskiego oraz tych, które zadeklarowałam w e-PIK-owym wyzwaniu. Poza tym, oczywiście, dochodzą wszystkie książki, które zainteresują mnie po Waszych polecankach, te, na które natknę się w bibliotekach i ostatni tom serii o Mitford. Próbuję dyscyplinować się takim planowaniem, ale wiem, że moje czytelnicze ścieżki nie zawsze trzymają się planów. A jak jest u Was? Czytacie co Wam pod rękę wpadnie, czy skrupulatnie wybieracie lektury na dany miesiąc?
W minionym tygodniu trafiłam na wyjątkowo dobre filmy. Zaczęło się w środę od Wallandera produkcji BBC. Należę do tych miłośniczek ekranizacji powieści Mankella, które wersję angielską lubią bardzo, a wersji szwedzkiej nie mogą oglądać. Czwartek od kilku tygodni to dla mnie dzień na oglądanie wyjątkowo dobrze zrealizowanego serialu produkcji polskiej. Paradoks z Bogusławem Lindą nieco niebezpiecznie pokazuje, że nie zawsze da się działać zgodnie z prawem, że życie nie jest czarno-białe, bo miewa różne odcienie szarości. W piątek obejrzałam film polecany przez Szyszkę i przyznam, że dawno się już tak nie śmiałam... Zgon na pogrzebie to kwintesencja brytyjskiego humoru. Wczorajszy wieczór spędziłam w XVI wieku, obserwując umacnianie się władzy Elżbiety I. Jak widzicie, wyjątkowo brytyjskie i wyjątkowo filmowe dni za mną :-)
Cieszę się, że jest jesień. Lubię dni słoneczne, żółte liście, zapach ziemi, poranne mgły. Lubię, bo jesienią w bibliotekach jest mnóstwo spotkań autorskich, bo w miejscach promujących kulturę dzieje się wiele i to rzeczy ciekawych. Lubię, bo jesienią jest dużo ciekawych książek. A Wy z jakich powodów lubicie jesień?
Komentarze
Pozdrawiam!