Przejdź do głównej zawartości

Książki z duszą

Lubię szperać wśród zakurzonych książek, lubię znajdować między pożółkłymi stronami notatki, bilety, odczytywać dedykacje i znajdować na mapach miast, gdzie znajduje się szkoła, której uczennica czy uczeń otrzymali książkę za dobre wyniki w nauce. Książki, które stały u kogoś na półce, książki z historią, książki z duszą. Prawdziwe cudeńka za niewielkie pieniądze będące świadectwem mijających dni. Takie jak te poniżej.
 Jan  Żabiński. Przekrój przez ZOO.
 Olgierd Budrewicz. Bedeker warszawski.
 Emil Zola. Wszystko dla Pań.
 Jak widać:-)
 Honore de Balzac i Wojtuś
Honore de Balzac i Wojtuś, ponownie.

Komentarze

Karolina pisze…
Dawniej lubiłam tylko "ładne" nowe wydania książek - w niezniszczonych okładkach, z niepozaginanymi rogami, wydrukowane na białym papierze, najlepiej pachnące jeszcze farba drukarską. Ale gusta się zmieniają ;-) Teraz też lubię gdzieś coś wyszperać w antykwariacie, delektować się podkreśleniami, które ktoś podczas wcześniejszego czytania naniósł, czy jakimiś odnotowanymi na boku spostrzeżeniami.
natanna pisze…
Też takie lubię i kocham szperać obecnie w internecie za starociami.
Wszystko dla Pań - Zoli mam od lat i należy do moich ulubionych książek.
Uwielbiam stare wydania, niespodzianki w antykwariatach, czy gdzieś podczas szukania na stronach internetowych.. Ostatnio zaczytuję się tylko w takich pożółkłych stronach ;)
Nyx pisze…
Wiem, że dla wielu to profanacja, ale ja uwielbiałam stare wydania lektur z biblioteki szkolnej - uczniowie sami robili coś na kształt opracowań - pozaznaczane cytaty, podkreślone ważne słowa, notatki na marginesach (i to nie zawsze ołówkiem!). Coś pięknego ;) Czasem znalazło się fajną zakładkę, czy właśnie bilet tramwajowy... Ja nawet miałam kiedyś przyjemność i zaliczyłam spotkanie trzeciego stopnia z papierkiem od cukierka, zasuszonym kawałeczkiem pomidora i plamą z barszczu czerwonego (o tych z czekolady, to już nawet nie wspominam :) ). Dla mnie to wszystko ma jakąś fajną historię, ja naprawdę nie muszę mieć książek "wychuchanych" i pięknych ;D
Zaczytana pisze…
Ja chyba jeszcze nie dorosłam do książek z duszą. Na daną chwilę wolę nowiutkie egzemplarze, prosto z drukarni w ładnych okładkach. Jedynym wyjątkiem są "Dzieci z Bullerbyn" do której mam sentyment ma ponad 50 lat i wcześniej należała do mojej mamy
Uwielbiam PIW. Stary, dobry PIW pachniał tak pięknie, że czasami wkładam nos do książki (np. do Hardy'ego) i wchłaniam:)
Cape pisze…
Podpisuję się pod tym. Uwielbiam stare "szmaty". A jeszcze lepiej jak mają jakieś dopiski itp. A Wojtek jest cudowny! Pozdrawiam

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...