Przejdź do głównej zawartości

Luke Gamble. Wet.


Wydane przez
Wydawnictwo W.A.B.

Mama Luke'a Gamble'a sprezentowała mu czas jakiś temu dzieła zebrane Jamesa Herriota życząc, aby i on, jak sławny weterynarz, miał kiedyś interesujące historie do opowiadania. Luke Gambe skończył studia, zaangażował się w pracę w klinice weterynaryjnej i poza nią, i oto - napisał książkę, w której snuje nieprawdopodobne opowieści o tym, z kim i w jakich warunkach przychodzi czasami pracować lekarzowi weterynarii.

Codzienność lekarska, choć na pozór monotonna i jednolita, stwarza okazję do tego, by poznawać wielu ludzi i wiele zwierząt. Każda z postaci spotykana przez Autora miała własne oczekiwania co do ich relacji, każda (nie tylko ludzka) miała jasno określone poglądy na temat tego, jak należy ja traktować. 

Na szczęście ta książka tchnie realizmem. Opisane sytuacje nie zawsze są zakończone szczęśliwie, a niektóre z wcieleń lekarza nijak nie kojarzą nam się z tym, co  - dobroduszny, wszak kochający zwierzęca - doktor czasami musi zrobić.

Niektóre z działań podejmowanych przez dr Luke'a budziły moje zdumienie. Przy niektórych historiach czułam niedosyt, niektórym - w moim subiektywnym odczuciu - autor poświęcił zbyt wiele miejsca. Chwilami miałam wrażenie, że uległ pokusie stylizowania się na Herriota. 

Postawiłam tej książce wysoką poprzeczkę, bodajże wyższą niż wcześniejszym czytanym przeze mnie publikacjom z serii Biosfera. Z owego wysokiego stawiania poprzeczki wywodzi się zapewne surowość oceny i dostrzeganie rzeczy, na które ktoś z mniejszym zaangażowaniem weterynaryjnym (że tak to określę), nie zwróci uwagi. 

"Wet" to książka, która powinno się przeczytać, gdy ma się zwierzę, gdy lubi się zwierzęta, gdy wśród znajomych ma się lekarza weterynarii, gdy samemu chce się chce się zostać lekarzem zwierząt. Luke Gamble zwróci Waszą uwagę na wiele istotnych spraw, o których być może nigdy nie myśleliście. Jeśli nawet opinie z jakimi zetkniecie się w książce wydadzą się Wam szokujące - warto się nad nimi zastanowić.

Czy muszę dodawać, że to lektura obowiązkowa?

P.S. Strona Autora.
P.S.2.

Komentarze

TomekSzymek pisze…
Ten ostatni akapit zachęcił mnie bardzo. Uwielbiam zwierzęta, mam ich sporo i chyba zacznę polować na ten tytuł. Świetna recenzja ;)
Przy okazji zapraszam na konkurs do siebie! :)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe