Odwiedziła nas dziś Z. przynosząc wielką pakę jedzenia dla Wojtusia. Kotek został wygłaskany i wyprzytulany. Kociątko zmęczone wrażeniami zasnęło, a gdy późnym popołudniem wstało i łobuzowało ile wlezie.
W międzyczasie podłożyłam go do Nusi ciekawa jej reakcji:
Powiedziała, że chętnie go wyliże, ale jak nie będzie się ruszał. Jak zaczynał - pacała go łapką ku uspokojeniu. Szkoda mi się Wojtka zrobiło i czym prędzej go zabrałam.
Później, na wyraźną prośbę Z., podjęłam próbę zrobienia zdjęcia kocim piętkom. Przy hasającym Wojtusiu nie było to łatwe, ale udało mi się:
Resztę popołudnia i wieczór Wojtek spędził śpiąc na mnie (teraz też śpi). Dołączyła do nas Gusia, więc było mi buro, miło i ciepło.
Komentarze
I jak tam po ważeniu? Ile waży Wojtuś?