Byłam wczoraj w bibliotece. Chciałam poszukać książek przyjemnych, napisanych przez polskie autorki, o tematyce nie do końca banalnej, ale wciągającej. Wróciłam z:
Adamsa zamówiłam już wcześniej, a Redliński i Pratchett mają zaspokoić moja potrzebę książek przyjaznych.
* * *
Dobrze zrobiły mi te luźne dni. Dom, rodzina, długie spacery, książki sprawiły, że mam więcej energii i chęci. Do wszystkiego. Dni upływały w nieco urozmaicony sposób:
Niestety - byłam tylko widzem. Choć widok Nusi, która łapie w zęby friesbee, wydaje się kuszący:-) Obawiam się jednak, że nie dopuszczono by nas do zawodów - widok kota mógłby zbytnio rozproszyć psy.
* * *
W najbliższym tygodniu będę, jak zapewne wiele z nas, w Pałacu Kultury i Nauki. Wybieracie się? Tęsknię też za BUW-em; kto wie, może i tam zdążę pójść w weekend.
* * *
Na miłe popołudnie - malunek na ogrodzeniu zoo:
Komentarze