Przejdź do głównej zawartości

Dean Koontz. Recenzja.


Wydane przez
Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz

Pamiętacie, gdy po przeczytaniu historii Trixie obiecywałam sobie, że jeśli będę czytała Koontza to tylko te jego książki, które powstały przy Trixie lub w czasie po jej śmierci? Słowa dotrzymuję, a i Autor - jak zwykle doskonały - nie zawodzi moich oczekiwań i jednym z bohaterów "Recenzji" czyni psa.

Cullen Greenwich jest pisarzem. Poznajemy go tuż po tym, jak ukazuje się jego kolejna książka, a Autor, jego bliscy, znajomi, a przede wszystkim menadżer i wydawca, w sposób mniej lub bardziej oczywisty, czekają na recenzje. Wśród kilku dobrych jest też taka, która mieszka książkę Greenwicha z błotem odmawiając mu jakichkolwiek zdolności pisarskich. Autorem krytycznej recenzji okazuje się być Sherman Waxx. Gdy dochodzi do okazjonalnego spotkania pisarza z krytykiem, ten ostatni uznaje to za zamach na własną prywatność i rozpoczyna krucjatę, niestety krwawą, przeciwko Grenwichowi.

Czytałam, czytałam, czytałam i co chwila musiałam sobie przypominać, że to tylko powieść. Co gorsza, co jakiś czas musiałam odkładać książkę i zajmować się czymś innym, by choć na chwilę wyciszyć kłębiące się we mnie emocje. (Co w sumie niewiele dawało, bo nie mogąc czytać książki, myślałam o książce).

Przedziwna zemsta, genialne dziecko i pies o nadprzyrodzonych zdolnościach połączeni kunsztem Deana Koontza w realistyczną powieść sprawiły, że w głowie była mi tylko "Recenzja".

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe