Gusię zobaczyłam dziś dopiero popołudniu, po powrocie do domu. Rano spała, nie wyściubiła nosa z koszyczka. Inaczej było w przypadku pozostałych koteczek; gdy obudzona przez Sisi weszłam do kuchni zastałam trzy kocice zasiadające wdzięcznie przy miskach. Zauważyliście kiedyś, że koty zawsze zajmują "swoje" miejsce? Nie zbłądzą, nie pomylą się, a jedyna - chwilowa - zmiana miejsca podczas posiłku przypada zaledwie wówczas, gdy trzeba zajrzeć siostrzyczce do miski w obawie, że ona ma coś lepszego.
Duszka została przebadana na wszystkie strony. Wyniki, z pominięciem tych w najprostszy sposób wskazujących na cukrzycę kocórki, wskazują, że Duszeńka cieszy się dobrą kondycją. Cieszy nas to bardzo.
Nusia ostatnio nie przychodzi spać z nami. Trochę się czuję zawiedziona, ale z drugiej strony... Na fotelu leży ulubiony koci koc, ten wełniany, na tle którego tak ładnie komponują się Sisi i Nusia. No i Nusia noce spędza na fotelu, a mnie jakoś tak za lekko gdy zasypiam.
W minioną sobotę odbyło się spotkanie wolontariuszy współpracujących ze schroniskiem. Trwa pisanie statutu, czynności prawne, bo powstaje nowa fundacja o nazwie "Przystanek schronisko". Fundacja zrzeszać będzie wolontariuszy psich i kocich. Jeśli ktoś chciałby dołączyć - zapraszamy:-)
Najbliższe dni spędzę poza domem. Na weekend będę w domu i będzie to dobry czas na kocio-ludzkie przytulańce.
Komentarze
Pzdrwm
podziwiałam Twój pokój i ślicznie wkomponowane w niego koty:-)
oczywiście!