Przejdź do głównej zawartości

30 dni z książkami (9)


Dzień 9 - Książka wielokrotnie przez Ciebie czytana

Oglądam półki z książkami chociaż wiem, które z nich są najbardziej zaczytane. Ich kiepski, wizualnie, stan nie jest jedynie efektem tego, że sklejono je byle jak, że już po jednokrotnym wzięciu do ręki połowa stron odczepiła się od grzbietu. Czytam te książki, gdy mam niemoc czytelniczą, czytam, gdy powinnam robić coś innego i wykradam czas na kilka słów lektury (a nie mogę zacząć czegoś innego, by nie dać się wciągnąć fabule), czytam po prostu zatrzymując się na chwilę przy półce i obowiązkowo czytam podczas odkurzania zbiorów. Wybieram jedną, choć takich książek jest kilka, wybieram:

Komentarze

Beata N. pisze…
Podobała mi się ta książka. Chociaż chyba wolę "Wszyscy jesteśmy podejrzani". Albo "Lesia".
Interesująca akcja...ale pewnie byłoby mi ciężko wybrać akurat 30 konkretnych książek;)
http://miros-de-carti.blogspot.com/
Pisany inaczej pisze…
Chmielewska jest mistrzynią swego gatunku. "Wszystko czerwone" nie czytałem :-)
Monika Badowska pisze…
Azumi,
trudno wybrać:-) Wybrałam tę najbardziej zaczytaną:-)
Monika Badowska pisze…
Koniecznie to nadrób:-)
Marlow pisze…
Po kryminały nieczęsto sięgam - ale dziwnym zbiegiem okoliczności, swego czasu jedną z częściej czytywanych przeze mnie ksiązek również był kryminał z serii "z jamnikiem", nieco psychologizujący i rozgrywający się, w realiach szczytowego Peerelu - "Figurka z drzewa tekowago", Heleny Sekuły. Czy przetrwał próbę czasu nie wiem - więc "z ostrożności procesowej" nie namawiam :-)
Agnes pisze…
O, nie znam takiego wydania.
EMKA pisze…
Ja też uwielbiam "Wszystko czerwone", bo czytałam ją na lekcji historii i parsknęłam śmiechem na cały głos, za co wyleciałam za drzwi, a książkę mi skonfiskowano i musiałam ją odzyskiwać u samego dyrektora szkoły. Kocham zresztą Joannę Chmielewską za całokształt. Jednakowoż z wyborem ulubionej książki miałabym problem, bo u mnie to zależy od nastroju. Kocham "Ziele na kraterze" Wańkowicza, ale i jego "Tędy i owędy". Wracam chętnie do "Księgi z San Michele" Munthego. Z ogromną przyjemnością chichoczę sobie, czytając Wiecha, a na przypadłości dnia codziennego pomaga mi ksiądz Twardowski. Gdybym jechała na bezludną wyspę, musiałabym zabrać ze sobą półki na kółkach wypakowane ukochanymi książkami.
magdalenardo pisze…
Czasem zastanawiam się jak to możliwe, że nie czytałam jeszcze żadnej książki Chmielewskiej...

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...