Wydane przez
Wydawnictwo Media Rodzina
Książki o Zuzi należą do książek oswajających. Dziecięca bohaterka pozwala dzieciom utożsamiać się ze sobą, po dziecięcemu dzielić pierwsze doświadczenia, uczyć się poprzez Zuzię tego, co kiedyś może się przydarzyć.
* * *
Zabawa w domu bywa niebezpieczna jeśli się na nią nie popatrzy perspektywicznie. Łóżko ze zjeżdżalnia jest doskonałym miejscem do zabawy, ale Zuzia - by ślizgać się szybciej - postanawia udoskonalić zabawę wlewając na zjeżdżalnie wodę. Zderzenie z szafą kończy się niezbyt dobrze; dziewczynka łamie nogę.
Krok po kroku obserwujemy, co dzieje się z Zuzią. Towarzyszymy bohaterce podczas jazdy karetką, podczas prześwietlania nogi, w drodze na salę operacyjną i w szpitalnym pokoju. Szczegółowy opis pobytu w szpitalu - mierzenie temperatury, pobieranie krwi, towarzystwo mamy, obchód lekarski, rehabilitacja - pomagają dzieciom zaakceptować różne nieznane, a przez to urastające do rangi strachów i lęków, sytuacje.
* * *
"Zuzia na basenie" opowiada o lekcjach nauki pływania. Mnóstwo w tej książce radości, podkreślania, że spotkania na basenie mogą sprawiać frajdę i dzięki zabawie nauka staje się przyjemnością. Bohaterka książki poznaje inne dzieci, a pod opieką para instruktora szybko robi postępy. Ciekawie pokazana są rosnące umiejętności pływackie dziewczynki: Zuzia zaczyna od pływania w rękawkach i z deską, później ma już tylko styropianowy pasek, a gdy czuje się już zupełnie pewnie w wodzie - pływa bez pomocy zdobywając odznakę konika morskiego.
* * *
Zuzia i Szymon piekący razem pizzę sprawiają, że jest się głodnym podczas lektury. Dzieci na dzień przed dniem, w którym zamierzają piec pizzę, sprawdzają według przepisu zamieszczonego w książce kucharskiej, czy mają wszystkie niezbędne składniki. A kolejnego dnia, zaraz po powrocie ze szkoły, dzieci biorą się do pracy. Dziewczynka miesza ciasto, zagniata, obydwoje kroją warzywa, przygotowują obiad, sprzątają i na koniec ze smakiem zjadają to, co przygotowali.
* * *
Komentarze
nie znam, ale skoro warto rozejrzę się:-)
szkoda zatem, że polskie tłumaczenie nie oddaje uroku oryginału.