Przejdź do głównej zawartości

John Maxwell Coetzee. Żywoty zwierząt.


Wydane przez
Wydawnictwo Świat Książki

Niewielka rozmiarami książka składa się z kilku części i niesie w sobie ogromne znaczenie. Pierwsza część - tożsama nazwą z tytułem książki - stanowi historię wykładu Elizabeth Costello i reperkusji po tymże wykładzie. Części kolejne to komentarze do "Żywotów zwierząt",  komentarze pięciorga znanych postaci.

Elizabeth Costello przyjeżdża wygłosić wykład do wyższej szkoły, w której pracuje jej syn. O ile John milcząc byłby gotów zgodzić się z poglądami matki, to jego żona - Norma - krytykuje teściową i jej sposób na życie, widząc w tym, co słyszy z ust Elizabeth, czczą gadaninę, służącą jedynie temu by kontestować rzeczywistość dla kontestowania.

A co czym mówi Elizabeth? Autor włożył w usta bohaterki wszelkie wątpliwości dotyczące tego, w jaki sposób człowiek traktuje zwierzę, w jaki sposób moglibyśmy zmienić owe relacje, gdybyśmy zadali sobie trud refleksji i potrafili spojrzeć na pewne rzeczy ostro i bez samooszukiwania. Kobieta posuwa się nawet do porównania nazistowskich fabryk śmierci z przemysłowymi hodowlami zwierząt.

Kto komentuje to, o czym mówi Costello? Majorie Garber, Peter Singer, Wendy Doniger i Barbara Smuts. Każdy z nich pisząc komentarz odnosiło się do wykładu zaprezentowanego w pierwszej części, do badań w dziedzinie, a także - jak chociażby w przypadku Singera - do własnych doświadczeń. Ich odniesienia do refleksji Costello nadają całości nowy wymiar i pozwalają uzyskać wielostronne określenie interesującego zagadnienia. 

W moim odczuciu, z książką Coetzee'go idealnie koresponduje film, który obejrzałam wczoraj. Film wstrząsający. "To tylko zwierzęta" opowiada o relacjach między ludźmi i zwierzętami. Twórcy pokazują nasze człowiecze krzywdzenie tych, których mamy wokół siebie. Z całą surowością przedstawia hodowców zwierząt przemysłowych, futerkowych, myśliwych, ale uświadamia też jeszcze jedno - nawet jeśli zrezygnujemy z jedzenia mięsa, a  nie wyeliminujemy z diety produktów pochodzenia zwierzęcego, przyczyniamy się do zadawania cierpienia.

Zarówno książka, jak i film, pobudzają do zadawania sobie pytań. Pozostawiam Was z nimi.

Komentarze

Abigail pisze…
brzmi bardzo ciekawie... Gdybyś miała i chciała pożyczyć to ja się zgłaszam :). W zamian pożyczę: Życie z Merlem na przykład.
Monika Badowska pisze…
Podeślij adres, to Ci wyślę:-) "Życie..." czytałam, więc nie chcę:-)
Abigail pisze…
Hymmmmm........... to może coś innego wymyślę. A może się spotkamy kiedyś? ;)
Monika Badowska pisze…
Abiagail,
zapraszam:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe