Przejdź do głównej zawartości

Jakub Porada. Chłopaki w sofixach.


Wydane przez
Wydawnictwo Prószyński i S-ka

Po tym, jak przeczytałam dobre recenzje książki Jakuba Porady, miałam wobec niej duże oczekiwania. Jak się okazało w trakcie lektury - zbyt duże.

Jeśli wierzyć informacjom rozsianym w Internecie Autor urodził się w 1969 roku. W stopce zamieszczonej na okładce dodano mu sześć lat, pisząc, że urodził się w 1963 roku. Przeczytawszy rekomendację Grzegorza Miecugowa, który pisze, że dzięki tej książce miał okazję poznać Poradę innego niż znanego sobie dotychczas, z zainteresowaniem zaczęłam lekturę.

Historia opowiadana przez Autora zabiera nas na jedno z kieleckich blokowisk. Obserwujemy codzienność młodych mężczyzn, która to codzienność głownie polega na tym, by wypić maksymalnie dużo alkoholu za minimalnie małe pieniądze. A to pijają za pieniądze Marynarza, a to szukają innych, często mocno podejrzanych okazji. Ich życie kręci się wokół wódki, czasami pojawia się temat dziewczyn i - co interesujące - telewizji.

Narrator snuje opowieść o swoich sympatiach i antypatiach telewizyjnych. Wspomina Tele-Echo, Sprawę dla reportera, bajki dla dzieci, w tym Makową Panienkę i Wuzzle. I tu, w tej części książki, nieco zahamowałam. Zakładam, że Autor urodził się w 1969 roku. W chwili, w której rozpoczęła się emisja Wuzzli bohater miał lat dziewiętnaści. Gdy kończono wyświetlanie Tele-Echa - dwanaście. Nie znalazłam informacji o tym, kiedy zaprzestano emisji Makowej Panienki, więc trudno mi powiedzieć do którego roku życia Porada gustował w bajce o motylu Emmanuelu. Jeśli przyjąć, że Sprawa dla reportera jest emitowana od połowy lat osiemdziesiątych, to bohater zaczął oglądać program w wieku około 15-16 lat. Ta chaotyczna wyliczanka w pełni oddaje ów specyficzny zapis opowieści o fascynacjach telewizyjnych bohatera.

O ile byłam w stanie znieść wynaturzenia narratora związane z alkoholowymi przygodami (choć przyznam, mam coraz mniejszą tolerancję dla takich opowieści; tak w życiu, jak i w literaturze), to opowieści dotyczące tego, co dziewiętnastolatkowi może podobać się w Wuzzlach i Makowej Panience sprawiły, że straciłam chęć do lektury.

Komentarze

Gdzie znalazłaś te dwie dobre recenzje? Moim zdaniem gniot, jakich mało. Pozdrawiam
Monika Badowska pisze…
Jarku,
nie pamiętam. Czytałam je dość dawno i od tamtej pory miałam ochotę na przeczytanie tej książki:-)
Swego czasu miałam ochotę to przeczytać, później wyleciało mi z głowy. Po Twojej recenzji cieszę się z tego ogromnie
Monika Badowska pisze…
Książkoholiczko,:-D
Anonimowy pisze…
Ja wypowiem się nie w temacie powyższej lektury. Dziś w "Dużym Formacie" opublikowano artykuł "Zaczytani" - gdzie napisano o osobach, które czytają masakryczne liczby książek rocznie. Dla mnie Ty jesteś jedną z takich osób - codziennie książka - to jest wg mnie mistrzostwo...
Ale do rzeczy: w tym artykule jedna z wypowiadających się osób mówi, że czyta Twój blog! :-)
Gratuluję uznania czytelników i pozdrawiam,
Iza
Monika Badowska pisze…
Izo,
przeczytałam i bardzo się ucieszyłam. Dziękuję też za Twoje miłe słowa:-)
Pozdrawiam:-)
monotema pisze…
Kupiłam książkę jakiś czas temu mając nadzieję na dobrą lekturę. Zaczęłam i odłożyłam, bo jakoś nie poniosły mnie Porady inicjacje alkoholowe. Może do niej wrócę, ale głowy nie dam :-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe