Przejdź do głównej zawartości

Niedzielnik nr 32.

Nie mogę. Nie mogę ostatnio czytać niczego poza książkami dla dzieci. Sięgam po powieści, książki popularnonaukowe i nic. Dziecięce - owszem, wczoraj z przyjemnością przeczytałam trzy, bardzo mądre, książki. Ale co z książkami adresowanymi do dorosłych czytelników? Może wszechobecne zimno przymroziło moją fascynację literaturą? Chyba wrócę do książek już czytanych, znanych dobrze, ale zawsze poprawiających mi nastrój.

*   *   *

Odwiedziłam XI Targi "Książka dla Dzieci i Młodzieży" w Poznaniu. Zdjęć nie mam, bo bateria aparatu odmówiła współpracy po tym, jak przewiozłam ją po mrozie. Uroku wydarzeniu dodawała wystawa ilustracji Iwony Chmielewskiej. Z targów oprócz książeczek o Zuzi przywiozłam jeszcze to:


Dziękuję za wszystkie rozmowy i spotkania podczas targów. 

*   *   *


*   *   *
Podczas pobytu w Poznaniu miałam okazję poznać osoby, których blogi czytuję, czytać lubię i spotkanie z którymi, było dla mnie bardzo ważnym i satysfakcjonującym wydarzeniem. Dziękuję:-)

*   *   *

Czas jakiś temu dostrzegłam, że większą przyjemność sprawia mi perspektywa spotkania w książce ze znanym mi już wcześniej i cenionym przeze mnie pisarzem, którego dziś możemy zaliczyć do klasyki, niż z twórcami nowymi, nowoczesnymi, debiutującymi współcześnie. Oczywiście, są wyjątki, ale mój księgozbiór zmierza w stronę, o której pisałam powyżej. Jak jest u Was? Eksplorujecie tylko nowinki, czy sięgacie po starsze utwory?

Komentarze

Pieguska pisze…
Moje czytelnicze podróże oscylują między teraźniejszością a przeszłością. Mam kilku ulubionych pisarzy, ale ciągle poszukuję czegoś nowego. Czasami odkrywa się pery, a czasami to szukanie igły w stogu siana :). Warto jednak przełamywać własne bariery czytelnicze.
Pozdrawiam serdecznie
Monika Badowska pisze…
Piegusko,
przełamuję, ale z uczuciem bezpieczeństwa otaczam się literaturą dawniejszą:-)
Marcin Niziurski pisze…
To normalne. Anektujemy jakieś terytorium i na nim czujemy się dobrze, bo rzeczywiście bezpieczniej niż na ziemi jeszcze nienazwanej. Czasem jest zbyt dużo do zrobienia na miejscu, iżby podążyć w stronę czaru widniejącego na horyzoncie, zresztą może to być ułuda.
Pozdrawiam
www.mniziurski.free.art.pl
Monika Badowska pisze…
Marcinie,
ładnie napisane:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...