Wydane przez
Wydawnictwo Mira
Pewien zgorzkniały detektyw dostaje nietypową propozycję. W zamian za utrzymanie ma sprawdzić kto i w jaki sposób chce zaszkodzić pensjonatowi Peregrine Manor. Josh January pewnie zlekceważyłby propozycję, ale z ostatniej akcji wyszedł poturbowany i odpoczynek jest tym, co z pewnością mu się przyda. Na miejscu okazuje się, że pensjonat zamieszkują oprócz właścicielki starsi rezydenci, a ona sama - choć szalenie pociągająca - jest, zdaniem detektywa, trudna w kontaktach.
Trafiłam na "Pensjonat Maggie" przeczytawszy zapowiedź. Fabuła wydała mi się interesująca i choć wiedziałam, że spodziewać się mogę lektury lekkiej, zostałam zaskoczona.
Podstawy fabularne powieści Jayne Ann Krentz stanowią wcale udany zalążek powieści. On - detektyw po przejściach. Ona - wiedziona poczuciem obowiązku i miłością do pensjonatu walcząca o niego wszelkimi znanymi sobie środkami. Spotykają się, by działać na rzecz wspólnej sprawy, a ich znajomość rozkwita pod czujnym, acz rozbawionym, spojrzeniem przyjaciół. Ku mojemu żalowi powieść potoczyła się wg najprostszych schematów. Z tak przyjemnego pomysłu wykluła się treść prosta, pozbawiona głębszych emocji, rozbudowanych postaci bohaterów. Co gorsza, w dwóch miejscach brakowało mi czegoś, tak jakby tekst był czyimś zdaniem zbyt obszerny i postanowiono wyeliminować kilka scen.
Maggie i Josh chwilami zachowywali się niezbornie, jakby przecząc swoim wcześniejszym słowom, czynom. Huśtawka nastrojów jaka opanowała obydwoje bohaterów byłaby łatwiejsza do zrozumienia, gdyby ich postacie zbudowane były pełniej.
Rozumiem, że charakter serii nie zakłada pogłębionych psychologicznie postaci bohaterów, szerokiego tła obyczajowego i tego wszystkiego, co sprawia, że mamy czas, by poczuć się związanymi z czytana powieścią. I choć przyjmuję, że czasami potrzebuję książki lekkiej, "Pensjonat Maggie" okazał się być zbyt lekki.
Komentarze
Choć nie przeczę, że lubię jej krótkie powiastki, które idealne są na leniwe letnie popołudnia :)