Wydane przez
Wydawnictwo Namas
Niewielka książeczka z ilustracjami naśladującymi niepozorne dziecięce obrazki obudziła we mnie sporo, jak na publikację adresowaną do dzieci, emocji.
Dzieciom niepełnosprawnym przysługują takie same prawa jak wszystkim innym dzieciom. Jeśli tak, to po co tworzy się Konwencję o prawach osób niepełnosprawnych i pisze się książkę o prawach dzieci niepełnosprawnych?
Wśród pytań wprowadzających do książki są pytania o to, czym jest prawo, po co są prawa i co oznacza pojęcie "niepełnosprawność". Są również i nieco trudniejsze terminy: "racjonalne usprawnianie" i "uniwersalne projektowanie".
Samym dzieciom natomiast należy umożliwić decydowanie o treści praw, które ich dotyczą, i sposobach ich realizacji. W jaki sposób dzieci mają decydować o treści praw, które je dotyczą?
Do życia. To Twoje najwyższe dobro, więc prawo nie pozwala, by ktoś ci je odebrał. I tu można by podyskutować na temat zapisów prawnych pozwalających na aborcję wynikającą z przesłanek medycznych.
Do sprawiedliwości, wolności oraz bezpieczeństwa. Wszyscy, również niepełnosprawni, są równi wobec prawa. Brzmi nieco sztucznie, prawda?
Aby w przyszłości zadecydować, czy chcesz żyć ze swoją rodziną, samodzielnie, czy pod opieką instytucji. I to jest punkt, w którym założenia prawne mijają się najbardziej z praktyką.
Do życia rodzinnego. (...) Jeśli nie możesz mieszkać z rodzicami, rząd musi zadbać o to, aby zaopiekowali się tobą dalsi krewni lub opiekun prawny. Tu też między zapisem, a realizacją jest spory rozdźwięk.
Mam niejasne wrażenie, iż pisanie książki o prawach niepełnosprawnych, w których podkreśla się, że osoby niepełnosprawne maja takie same prawa jak inni, stanowi zaprzeczenie idei równości, do której w rzeczonej książce się nawołuje. A co Wy o tym myślicie?
Komentarze
ale pisząc dla dzieci, w sposób da nich zrozumiały, też trzeba zachowywać sensowność wypowiedzi.