Przejdź do głównej zawartości

Pija Lindenbaum. Nusia i wilki.


Wydane przez
Wydawnictwo Zakamarki

"Nusia i wilki" to doskonałe i skuteczne antidotum na "Czerwonego Kapturka"! Jeśli twoje dziecko na słowo "wilk" zaczyna nerwowo się oglądać i lubi powtarzać "boję się" to koniecznie przeczytajcie tę książkę!

Nusia jest ostrożna. Nie robi nic, bo mogłoby być choć trochę niebezpieczne lub niehigieniczne. Nie głaszcze psów, nie skacze przez rowy, nie rozrabia jak jej rówieśnicy. Nusia po prostu się boi. Wszystko zmienia się tego dnia, kiedy dziewczynka gubi się na przedszkolnej wycieczce i zostaje sama. W lesie pełnym wilków!

Wilki, które opisała Pija Lindenbaum w niczym nie przypominają krwiożerczych postaci z baśni i bajek jakie znamy. Te wilki uwielbiają drapanie po plecach, są trochę marudne i niezbyt rozgarnięte. Po prostu nie można się ich bać.

Bardzo podoba mi się ta książka. Pokazuje, że to, co może wydawać się nam straszne, wcale takie nie jest, a odwaga tkwi w każdym z nas. A ci, do których podchodzimy z nieufnością, mogą okazać się naszymi przyjaciółki. Autorka zdaje się mówić dzieciom "nie sądź po pozorach, nie wierz w stereotypy, bądź otwarty", wspaniale, prawda?

To już drugie polskie wydanie, pierwsze rozeszło się błyskawicznie. Kupcie tę książkę dopóki jeszcze jest na półkach księgarni i nauczcie dzieci, że nie taki wilk straszny jak go malują.

Izabela mama Heleny

Komentarze

Unknown pisze…
Również polecam! Moje córki ją uwielbiają :)
Monika Badowska pisze…
Galopek,
bo jest tego warta:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe